W poufnej wiadomości, przesłanej w ubiegłym tygodniu do Ameryki, Rosji, Chin i krajów europejskich Tel Awiw apelował, by powstrzymać się od krytyki prezydenta Egiptu Hosni Mubaraka i zachować stabilność Egiptu - pisze w poniedziałek izraelski dziennik "Haarec".
Egipt jest pierwszym krajem arabskim, który podpisał układ pokojowy z Izraelem w 1979 roku. Drugim takim krajem jest Jordania, która traktat podpisała w 1994 roku.
Dyrektywa dla ambasad
Jak powiedzieli "Haarecowi" wysocy rangą przedstawiciele władz, w sobotę w nocy MSZ wydał dyrektywę swoim ambasadorom w USA, Chinach, Rosji, Kanadzie i kilku europejskich krajach. Mieli oni podkreślić w tych krajach, jak ważna jest stabilność Egiptu.
Rzecznik premiera Izraela Benjamina Netanjahu nie potwierdził ani nie zdementował tych informacji. Jednak to nic dziwnego, bo zdaniem informatorów dziennika "Haarec", premier Benjamin Netanjahu polecił członkom gabinetu w ogóle unikać publicznych wypowiedzi na temat sytuacji w Egipcie.
"Odpowiedzialność i powściągliwość"
Od wtorku w Egipcie trwają demonstracje przeciwko autorytarnym rządom Mubaraka, który sprawuje władzę od blisko 30 lat.
Od początku zajść na ulicach Egiptu władze Izraela powstrzymywały się od komentarzy. Dopiero w niedzielę premier Netanjahu zaapelował o "odpowiedzialność, powściągliwość i maksimum rozwagi" wobec tego, co dzieje się w sąsiednim Egipcie. Na cotygodniowym posiedzeniu rządu wezwał ministrów do powstrzymania się od dalszych komentarzy. Netanjahu zapewnił, że Izrael chce "utrzymać stabilizację i bezpieczeństwo w regionie", a także wyraził nadzieję na kontynuowanie pokojowych relacji z Egiptem.
Potępienie przemocy
Również w niedzielę prezydent USA Barack Obama oraz premier Wielkiej Brytanii David Cameron potępili przemoc stosowaną wobec demonstrantów w Egipcie, apelując do prezydenta Mubaraka o włączenie się do procesu reform. "Egipt potrzebuje całościowego programu reform politycznych, któremu towarzyszyć będzie spokojna, inspirowana przez sam Egipt transformacja dążąca do utworzenia rządu, który odpowie na problemy egipskich obywateli oraz ich dążenie ku demokratycznej przyszłości" - zaznaczył rzecznik brytyjskiego premiera po jego rozmowie telefonicznej z amerykańskim przywódcą.
Z kolei szefowa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton powiedziała w wywiadzie dla telewizji Fox News, że USA pragną spokojnego, uporządkowanego transferu władzy w Egipcie. Podkreśliła, że Waszyngtonowi zależy, by w Egipcie nie powstała "próżnia" po obaleniu władzy.
Clinton podkreśliła, że Ameryce zależy na przemianie Egiptu w państwo demokratyczne. "Chcemy zobaczyć wolne i uczciwe wybory i mamy nadzieję, że będą one jednym z wyników tego, co teraz dzieje się" w tym kraju - dodała. "Nie chcemy też, aby przejęcie władzy doprowadziło do ucisku ludu zamiast do demokracji" - zaznaczyła. Jak zapewniła, USA nie mają zamiaru zawiesić pomocy dla Egiptu.
Pytana, czy rząd Mubaraka jest stabilny, Clinton odpowiedziała, że nie chce się wypowiadać na temat politycznych wyborów Egipcjan.
Źródło: "Haaretz", PAP