Iran ostrzegł w niedzielę USA przed interwencją wojskową w Syrii, reagując na informacje, że Pentagon jest gotów do podjęcia akcji przeciw Damaszkowi. - Nie przekraczajce czerwonej linii. Ci, którzy dolewają oliwy do ognia, nie uciekną przed gniewem ludu - powiedział wiceszef sztabu generalnego irańskich sił zbrojnych.
- Jeśli Stany zjednoczone przekroczą tę linię, Biały Dom poniesie poważne konsekwencje - powiedział zastępca szefa sztabu generalnego irańskiej armii Massud Dżazajeri.
- Terrorystyczna wojna, która toczy się w Syrii, została zaplanowana przez Stany Zjednoczone i inne reakcyjne państwa regionu przeciw frontowi oporu (wobec Izraela). Mimo to rząd i lud Syrii odnieśli (w niej) poważne sukcesy - powiedział generał, dodając: "Ci, którzy dolewają oliwy do ognia nie uciekną przed gniewem ludu". Teheran regularnie ponawia oskarżenia pod adresem USA oraz ich sojuszników wśród krajów arabskich o wspieranie syryjskich powstańców w celu obalenia prezydent Baszara el-Asada. Przed wojskową interwencją ze strony USA Iran ostrzegał już w sobotę. Przyznał wówczas jednak, że w Syrii użyto broni chemicznej - według Teheranu jednak odpowiedzialni za to są syryjscy powstańcy.
Iran poinformował również w niedzielę, że Damaszek zgodził się na umożliwienie misji ONZ zbadania sprawy ataku.
"Kula ognia, od której zapłonie Bliski Wschód"
Także Damaszek ostrzegł w niedzielę USA przed interwencją wojskową w Syrii. - Taka akcja wywoła bardzo poważne konsekwencje i będzie kulą ognia, od której zapłonie Bliski Wschód - powiedział, według państwowej agencji SANA, minister informacji Omran Ahid ez-Zubi.
Dodał też, że misja inspektorów ONZ nie zostanie wpuszczona na tereny, gdzie miało dojść do użycia broni chemicznej, ponieważ nie znajdują się one na uzgodnionej wcześniej liście miejsc, które mogłyby podlegać inspekcji.
Pentagon gotów na interwencję militarną
W niedzielę szef Pentagonu Chuck Hagel poinformował dziennikarzy podczas konferencji prasowej, że amerykańskie siły zbrojne gotowe są do podjęcia akcji zbrojnej wobec Syrii, jeśli taką decyzję podejmie prezydent Barack Obama. Dodał, że USA nadal sprawdzają doniesienia o użyciu broni chemicznej w Syrii, a wszelkie decyzje będą podjęte na podstawie "faktów dostarczonych przez wywiad".
Biały Dom podał także, że doradcy Obamy do spraw bezpieczeństwa przedstawili mu "szczegółowy przegląd potencjalnych opcji", jakie mogą przyjąć Stany Zjednoczone i ich sojusznicy, jeśli potwierdzą się doniesienia o użyciu broni chemicznej przez siły rządowe w Syrii. W komunikacie nie podano, jakie opcje są brane pod uwagę ani kiedy może zostać podjęta decyzja w tej sprawie.
Amerykański wywiad, przy współpracy ze służbami wywiadowczymi innych państw, nadal zbiera informacje, które pozwolą na pełną weryfikacje doniesień o ataku chemicznym w Syrii.
Obama na linii z Cameronem
Doniesienia te były także tematem rozmowy telefonicznej prezydenta Baracka Obamy z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem. Obaj przywódcy wyrazili "głębokie zaniepokojenie" informacjami o możliwym użyciu broni chemicznej w Syrii.
Według Białego Domu, USA i Wielka Brytania będą konsultować się w kwestii domniemanego ataku chemicznego w Syrii i możliwych reakcji społeczności międzynarodowej.
W sobotę Stany Zjednoczone poinformowały o przegrupowaniu swoich sił zbrojnych na Morzu Śródziemnym na wypadek ewentualnej reakcji zbrojnej.
W środę syryjska opozycja poinformowała, że wojska reżimowe użyły rakiet z głowicami z gazem, najprawdopodobniej sarinem, na przedmieściach Damaszku. Syryjska telewizja państwowa zdementowała te informacje, cytując źródła rządowe, według których doniesienia te mają na celu odciągnięcie od pracy ekspertów ONZ ds. broni chemicznej.
Lekarze bez Granic o użyciu broni chemicznej
W sobotę organizacja Lekarze bez Granic (fr. MsF) poinforomowała, że do trzech szpitali w rejonach Damaszku od 21 sierpnia trafiło 3600 osób, z czego 355 z nich zmarło. To pierwsze potwierdzenie z niezależnego źródła użycia broni chemicznej w stlicy Syrii, do którego miało dojść w środę.
Doktor Bart Janssens poinformował na stronie internetowej MsF, że personel medyczny przekazał organizacji szczegółowe informacje dotyczące liczby pacjentów, którzy trafili do szpitali w rejonie Damaszku z takimi objawami, jak konwulsje, ślinotok, upośledzone widzenie i oddychanie.
Doktor Janssens powiedział, że na razie nie można potwierdzić naukowo przyczyn tych objawów, ani ustalić, kto jest odpowiedzialny za atak, niemniej sugerują one, że pacjenci byli narażeni na silne działanie czynnika neurotoksycznego.
Autor: BOR/aj//bgr/jk / Źródło: PAP