Unijna komisarz ds. polityki regionalnej Danuta Huebner ogłosiła w Brukseli, że przyjmuje mandat eurodeputowanej. Oznacza to, że zrezygnuje z teki komisarza.
- Podjęłam decyzję. Jutro przekażę panu marszałkowi [Sejmu Bronisławowi - red] Komorowskiemu moje oświadczenie o przyjęciu mandatu posła do Parlamentu Europejskiego - powiedziała dziennikarzom Huebner.
Nie wiadomo jednak, kiedy dokładnie zostanie przyjęta jej rezygnacja z posady w Komisji Europejskiej. Będzie to zależało od procedur wewnątrz KE, ale Huebner podkreśliła, że już podczas inauguracyjnego posiedzenia Parlamentu Europejskiego zasiądzie w jego ławach.
Zgodnie z polską ordynacją do PE, wybrany deputowany, który jednocześnie pełni inną publiczną funkcję, ma 14 dni (od ogłoszenia wyników wyborów w Dzienniku Ustaw) na poinformowanie marszałka Sejmu o złożeniu rezygnacji z tego stanowiska. W przeciwnym razie traci mandat eurodeputowanego.
Z kolei regulamin wewnętrzny PE nakazuje, by każdy wybrany eurodeputowany złożył oświadczenie pisemne najpóźniej sześć dni przed inauguracyjnym posiedzeniem PE (pierwszy dzień sesji wypada 14 lipca), że nie zajmuje żadnego innego stanowiska, niepołączalnego z mandatem europosła.
Zostaje Lewandowski
Wtorkowe oświadczenie Huebner kończy też spekulacje na temat przysługującego Warszawie stanowiska komisarza w nowej kadencji Komisji Europejskiej. Początkowo Huebner wymieniana była jako kandydat na nowego komisarza obok Janusza Lewandowskiego, również z PO.
Ostatecznie, po decyzji Huebner, w grze zostaje Lewandowski, który jednak w przypadku wyboru na komisarza będzie musiał z kolei zrzec się mandatu eurodeputowanego.
Ale niekoniecznie teraz
Nie jest jednak pewne, kiedy to nastąpi. Jak bowiem
(...) to wszystko upoważnia mnie do powiedzenia, że mogę pracować, robiąc dużo dobrych rzeczy zarówno w PE jak i KE. O tym, że niczego nie wykluczam, mówiłam wielokrotnie Danuta Huebner
Może to oznaczać, że polskim komisarzem na najbliższe pół roku nie będzie wcale Lewandowski, ani też wymieniany jako drugi kandydat Jacek Saryusz-Wolski. Polska może też w ogóle zrezygnować ze stanowiska komisarza na następne sześć miesięcy, ale, jak dodaje Rosińska, raczej nie powinna tego robić, pozbawiając się głosu w KE.
Huebner nie składa broni
Informując o rezygnacji Huebner dała jednak do zrozumienia, że jest gotowa wrócić do Komisji Europejskiej. - I moje doświadczenie, i to poparcie w wyborach, które (...) nadało dodatkowy sens temu wszystkiemu, co robiłam do tej pory i co mogę zrobić - to wszystko upoważnia mnie do powiedzenia, że mogę pracować, robiąc dużo dobrych rzeczy zarówno w PE jak i KE. O tym, że niczego nie wykluczam, mówiłam wielokrotnie - powiedziała.
Źródło: PAP