Nastroje w Zachodnim Brzegu Jordanu radykalizują się. Hamas rządzący de facto Strefą Gazy ma tam coraz więcej zwolenników i prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas zaczyna tracić kontrolę - pisze "New York Times".
W konflikcie izraelsko-palestyńskim być może kluczową rolę odegra ten wewnątrzarabski, pomiędzy dwoma częściami Autonomii, które rozdziela terytorium Izraela - uważa nowojorski dziennik.
Plan, który upadł?
W ostatnich dniach - jak pisze korespondent "NYT" w Ramallah - widać jak na dłoni, po czyjej stronie stoją sympatie polityczne Palestyńczyków.
Ci mają zaś mieć dosyć swojego prezydenta, który od kilku miesięcy planuje podróż do USA, by na forum ONZ przekonywać do nadania Palestynie statusu stałego niezrzeszonego obserwatora przy Zgromadzeniu Ogólnym.
Abbas widzi w tym broń przeciwko Izraelowi i na swoje wystąpienie wybrał datę 29 listopada. Tego dnia w 1947 r. ONZ postanowił o podziale jednego wówczas państwa na dwa - arabskie i żydowskie.
Palestyńska ulica w większości jest jednak przekonana, że Izrael zaczął ostatnie naloty właśnie po to, by ośmieszyć Abbasa i cały naród, który reprezentuje i już podobno widać, że plan Abbasa się nie powiedzie - przekonuje korespondent "NYT".
W "pułapce" Izraela
Choć sam Izrael kategorycznie temu zaprzecza i podkreśla, że akcja została podjęta w odwecie za ataki rakietowe bojowników Hamasu, to Palestyńczycy nową drogę swojego kraju widzą właśnie w bezpośrednim działaniu.
Jak mówi jeden z mieszkańców Zachodniego Brzegu przepytywany przez reportera "NYT", "siedzący w wygodnym fotelu i marzący o samolocie do USA Abbas" o walce z Izraelem nawet nie myśli, bo całe lata budował swój wizerunek w opozycji do Hamasu.
Jeżeli zmieni strategię, powtórzy teraz tylko kroki bojowników.
Autor: adso//kdj / Źródło: New York Times