Jonathan Green, 44-letni czarnoskóry mieszkaniec Teksasu, został zabity w środowy wieczór za pomocą zastrzyku z trucizną w więzieniu stanowym w Houston. W 2000 r. porwał, zgwałcił i udusił 12-letnią dziewczynkę, której ciało później policja znalazła w jego domu.
Adwokat Greena twierdził, że jego klient był niepoczytalny i należało go umieścić w zakładzie psychiatrycznym. W tym roku apelował od wyroku śmierci wydanego na 44-latka, ale kilka dni temu prokurator generalny oddalił to żądanie. Ostatnia prośba o odroczenie wyroku i powtórne rozpatrzenie sprawy przekazana do gubernatora stanu w dniu egzekucji przesunęła ją co prawda o sześć godzin, ale nie unieważniła.
Gdy Green wchodził do pomieszczenia, w którym przywiązano go do stołu, strażnik zapytał skazanego, czy chce coś powiedzieć w ostatnich chwilach. Ten stwierdził krótko, "nie", ale po chwili powiedział: - Jestem niewinny. Nikogo nie zabiłem. Zabijacie niewinnego człowieka.
Gdy do jego krwiobiegu została wpuszczona trucizna, powiedział, że "strasznie go boli". Kilkanaście sekund później przestał oddychać.
Egzekucję Jonathana Greena obserwowała rodzina zamordowanej 12-latki. Nie komentowała wyroku, ani egzekucji.
Był to 10. wykonany w tym roku wyrok śmierci w Teksasie, w którym też na taką karę skazuje się najwięcej osób. W październiku są w tym stanie planowane jeszcze trzy egzekucje.
Autor: adso//kdj/k / Źródło: Houston Chronicle
Źródło zdjęcia głównego: Texas Department of Criminal Justice