Grube pieniądze za sandały Gandhiego


1,8 miliona dolarów - tyle wyniósł zysk ze sprzedaży na aukcji pamiątek po Mahatmie Gandhim. Zlicytowane przedmioty, wśród których znalazły się druciane okulary i skórzane sandały, wrócą do Indii.

Pamiątki po twórcy współczesnej państwowości indyjskiej trafiły w ręce milionera z Indii, Vijay Mallya, który jest prezesem giganta browarniczego UB Group i linii lotniczych Kingfisher. Mallya ma zamiar przekazać wylicytowane pamiątki do Indii.

Sprzedać nie chciał

Dotychczasowy właściciel kolekcji - słynnych okularów w drucianej oprawie, skórzanych sandałów, zegarka kieszonkowego i naczyń - usiłował w ostatniej chwili wycofać się ze sprzedaży. Powód? Plany wywołały gwałtowne protesty i rozgoryczenie w Indiach. Wielu Hindusów uważa te przedmioty za część dziedzictwa narodowego. Zwrotu domagały się też władze Indii. Nie doszło jednak do porozumienia ze sprzedającym.

Kontrowersje niechciane

Sprzedawca pamiątek, kolekcjoner z Kalifornii James Otis, tłumaczył przed rozpoczęciem aukcji, że "nigdy nie chciał wywołać takich kontrowersji". - Modlę się o pozytywne rozwiązanie sprawy, które zaakceptowałby sam Gandhi - mówił. Otis dodał, że był gotów przekazać pamiątki Indiom, o ile rząd zgodziłby się zwiększyć wydatki na walkę z biedą.

Informacja o powrocie pamiątek do Indii ucieszyła prawnuk Mahatmy Gandhiego, Tushara. Decyzję biznesmena nazwał "niespodziewaną i wspaniałą".

Źródło: PAP