Interaktywne filmy tworzyć próbowało już wielu, ale żaden z takich projektów nie odniósł oszałamiającego sukcesu. Teraz na to pole wkracza Google i do jego eksploracji chce wykorzystać prawdziwego giganta - serwis YouTube.
Google skierowało wniosek do amerykańskiego urzędu patentowego, w którym rezerwuje koncept przeglądarkowego systemu interaktywnych gier opartych na cyfrowym wideo. Bazą systemu ma być serwis Youtube.
Połączyć grę z filmem
W internecie huczy już od interpretacji technicznego opisu złożonego w urzędzie.
Według niektórych specjalistów, programiści chcą zintegrować nagrania YouTube z prostymi grami, które mogłyby wyskakiwać w czasie oglądania filmu i zmuszać widza do aktywnego uczestniczenia w projekcji.
Nie brakuje też interpretacji, że Google chce spopularyzować koncept od lat obecny tak w kinie, jak i literaturze - pozwolić widzowi na wybór kierunku rozwoju fabuły. W książkach to dotąd nie zadziałało, chociaż istnieją enklawy prozaików uprawiających tzw. hypertext fiction, która działa bardzo podobnie jak strony www - podczas lektury pozwala kliknąć w jeden z linków, pod którymi umieszczone są różne wersje dalszego ciągu fabuły.
Grząski grunt
Także w kinie pomysł się jak dotąd nie przyjął. Jednym z najgłośniejszych projektów wykorzystujących go w ostatnich latach był "Koniec świata" ("Southland Tales") Richarda Kelly'ego, który poza kinową wersją filmu oferował rozbudowany serwis internetowy mający stopniowo rozszerzać oryginalną historię. Mimo ciepłego przyjęcia przez krytyków, którzy nagrodzili go nagrodą FIPRESCI na festiwalu w Cannes, projekt szybko okazał się kompletną klapą i w efekcie do dzisiaj nie został dokończony.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu