Przed sądem apelacyjnym w Los Angeles odbyło się przesłuchanie ws. Romana Polańskiego. Adwokaci reżysera próbowali przekonać sąd, że umorzenie sprawy o gwałt sprzed 30 lat może odbyć się nawet pod nieobecność reżysera na rozprawie.
Czwartkowa apelacja odnosiła się do decyzji sędziego sądu niższej instancji. Zdecydował on, że nie będzie rozpatrywać wniosku o umorzenie zarzutów stawianych reżyserowi, jeśli nie będzie on obecny na sali sądowej.
Trzej sędziowie przez ponad godzinę słuchali argumentów prokuratorów i adwokatów. Jak powiedział w czwartek adwokat reżysera Chad Hummel, w gestii sądu leży oddalenie tej sprawy "w interesie sprawiedliwości".
Sąd w Los Angeles nie wydał orzeczenia. Teraz ma 90 dni na zdecydowanie czy w sądzie niższej instancji będzie można rozpatrywać wniosek o umorzenie sprawy pod nieobecność reżysera.
Wcześniej w rozmowie z agencją dpa rzecznik sądu w Los Angeles Danny Potter powiedział, że decyzja "może zapaść w ciągu miesiąca".
Polański czeka na decyzję
Roman Polański w chwili obecnej znajduje się w areszcie domowym w swoim domu w Gstaad w Szwajcarii. Trafił tam po dwumiesięcznym pobycie w areszcie ekstradycyjnym w Gstaad.
76-letni filmowiec został aresztowany na lotnisku w Zurychu 26 września na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku. Wymiar sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zarzuca reżyserowi, że w 1977 roku uwiódł nieletnią Samanthę Gailey.
W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt.
Zanim skończyło się postępowanie karne, Polański zbiegł do Francji.
Źródło: PAP, TVN