Podczas gdy Roman Polański siedzi w areszcie domowym w Szwajcarii, na drugiej półkuli jego adwokaci stoczą kolejną bitwę w jego sprawie. W Los Angeles spróbują przekonać wysoki sąd, że umorzenie sprawy o gwałt sprzed 30 lat może odbyć się pod nieobecność na rozprawie filmowca.
Rozpoczęcie rozprawy zaplanowane jest na czwartek na godzinę 19 czasu polskiego.
Czwartkowa apelacja jest kolejną próbą uzyskania od amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości decyzji o nieściganiu Polańskiego - pisała w środę około południa Polska Agencja Prasowa.
Tymczasem sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Czego dotyczyć będzie rozprawa tłumaczył w rozmowie z tvn24.pl amerykański korespondent "Faktów" TVN Marcin Wrona. - To jest apelacja ws. decyzji sędziego sądu niższej instancji, który stwierdził, że nie będzie rozpatrywał wniosku o umorzenie zarzutów stawianych reżyserowi, jeśli ten nie będzie obecny na sali sądowej - powiedział dziennikarz. Jak dodał, adwokaci polskiego reżysera są przekonani, i będą do tego przekonywać sąd, że rozpatrzenie wniosku o umorzenie może odbyć bez filmowca.
- Sędzia apelacyjny, po wysłuchaniu argumentów ustnych na jutrzejszej rozprawie i przestudiowaniu argumentów pisemnych, będzie miał 90 dni na podjęcie decyzji, czy bez obecności Polańskiego można w ogóle przystąpić do rozpatrywania wniosku o umorzenie sprawy i odrzucenie zarzutów z 1977 roku - wyjaśniał dziennikarz.
W maju sędzia Peter Espinoza odrzucił wniosek o umorzenie sprawy, argumentując, że Polański nie stawił się przed sądem w Los Angeles. Zastrzegł, że wniosek o uniewinnienie może zostać rozpatrzony tylko jeśli reżyser wróci do USA.
Polański czeka w Szwajcarii
76-letni Polański został aresztowany na lotnisku w Zurychu 26 września i umieszczony w areszcie ekstradycyjnym na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku.
22 października USA przekazały Szwajcarom wniosek o jego ekstradycję, który jest rozpatrywany przez szwajcarski sąd federalny. Od jego decyzji Polański będzie mógł się odwołać do dwóch instancji - sądu w Bellinzonie i Trybunału Federalnego w Lozannie.
W piątek Polański został zwolniony za kaucją w wysokości 3 mln euro i umieszczony w areszcie domowym w swojej posiadłości w szwajcarskim Gstaad. Reżyser nie może opuszczać o żadnej porze swego domu. Prócz wpłacenia kaucji musiał zdeponować dokumenty tożsamości i podróży, a także poddać się nadzorowi elektronicznemu.
Ścigany za gwałt
Wymiar sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zarzuca reżyserowi, że w 1977 roku w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt.
Przed zakończeniem postępowania karnego w USA Polański zbiegł do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia.
Źródło: PAP, tvn24.pl