Francuski parlament zadecydował, że ze wszystkich obowiązujących aktów prawnych zniknie słowo i pojęcie "rasa". Ma to być krok ku prawdziwej równości obywateli. Prawicowa opozycja twierdzi, że to "strata czasu".
- Nie można zmienić rzeczywistości po prostu zmieniając słowa. To marnotrawstwo energii na iluzje - powiedział Lional Tardy, poseł opozycyjnej partii UMP, który głosował przeciw nowemu prawu.
Ma być pełna równość
Posiadająca większość w parlamencie lewica jest jednak przekonana, że to była dobra decyzja. "Słowo 'rasa' nie ma żadnej wartości naukowej i służy jako podstawa do ideologii rasistowskich" - napisano w preambule nowej uchwały. Zgodnie z nią, poza usunięciem słowa z prawa, Francja jako państwo ma całkowicie zarzucić postrzeganie ludzi w kategoriach rasy.
Rzeczone słowo, którym zajęli się francuscy parlamentarzyści, występuje na pewno co najmniej sześć razy w kodeksie karnym i być może również w innych miejscach, ale ich znalezienie będzie wymagać pogłębionych badań.
Problemem jest to, że słowo "rasa" występuje raz w konstytucji. Dokładniej w ustępie mówiącym o tym, że "Francja gwarantuje wszystkim obywatelom równość wobec prawa, niezależnie od ich pochodzenia, rasy i religii".
Lewica nie posiada odpowiedniej większości w parlamencie, aby wprowadzić zmiany w konstytucji, a prawica zapowiada, że zmian nie poprze. Reforma pozostanie więc najprawdopodobniej niedokończona.
Autor: mk//tka/k / Źródło: France24
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu