Sarkozy: być może będę musiał kontynuować walkę w Europejskim Trybunale Praw Człowieka

Źródło:
PAP

Odwołam się od wyroku Trybunału Karnego – zapowiada były prezydent Francji Nicolas Sarkozy, który w poniedziałek został skazany na trzy lata więzienia, w tym dwa w zawieszeniu. Były prezydent stwierdził, że jeśli będzie to konieczne - zaskarży Francję do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

- Złożyłem odwołanie od tej decyzji i być może będę musiał kontynuować tę walkę aż do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – powiedział były prezydent w wywiadzie dla dziennika "Le Figaro". - Byłoby to dla mnie bolesne, gdyby doszło do skazania mojego kraju, ale jestem na to gotowy, ponieważ taka jest cena demokracji - dodał były szef państwa. Zapewnił, że nie ma zamiaru startować w wyborach prezydenckich w 2022 roku, ale w stosownym czasie poprze jednego z kandydatów.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

Trybunał Karny w Paryżu uznał Sarkozy'ego za winnego w procesie dotyczącym tzw. afery podsłuchowej, w którym były prezydent oskarżony został o korupcję, handel wpływami i nadużycie władzy, związane z próbami uzyskania tajnych informacji od sędziego Sądu Kasacyjnego. Na trzy lata więzienia, w tym dwa lata w zawieszeniu – oprócz Nicolasa Sarkozy’ego skazani zostali również adwokat i przyjaciel prezydenta Thierry Herzog oraz sędzia Gilbert Azibert.

Adwokaci powołują się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka

Sarkozy komunikował się w 2014 roku z Herzogiem za pomocą tajnego telefonu w sprawie pozyskania danych procesowych w swojej sprawie pod fałszywą tożsamością jako Paul Bismuth. Herzog i Sarkozy rozmawiali o "możliwości skorzystania z faktu, że w Sądzie Kasacyjnym był sędzia, który był im przychylny". Sędzią tym był Azibert, który w zamian za swą życzliwość miał liczyć na otrzymanie stanowiska w Monako.

Informacje Aziberta miały dotyczyć wszczętego w 2013 roku śledztwa w sprawie domniemanych płatności, które Sarkozy miał otrzymywać od miliarderki Liliane Bettencourt, spadkobierczyni koncernu L'Oreal, na finansowanie kampanii wyborczej w 2007 roku.

Adwokaci Sarkozy'ego powoływali się w czasie rozprawy na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z czerwca 2016 roku, zgodnie z którym nagrania z podsłuchów mogą być uznane jako dowody przeciwko prawnikowi, ale nie jego klientowi. Sarkozy i jego partia Republikanie potępiali proces jako motywowany politycznie, mający uniemożliwić prezydentowi start w wyborach w 2022 roku oraz dalszą aktywność polityczną.

W tym roku ma się rozpocząć kolejny proces byłego prezydenta, oskarżonego o nielegalne finansowanie kampanii wyborczej z 2012 roku. Jest to część tzw. afery Bygmaliona, nazwanej tak od firmy promocyjnej obsługującej kampanię wyborczą Sarkozy'ego.

Autorka/Autor:asty\mtom

Źródło: PAP