Firma, która prądem raziła żołnierzy

 
KBR narażała żołnierzy?army.mil

Firma KBR przez lata dostawała miliony dolarów z amerykańskiego budżetu na prace przy instalacjach elektrycznych w bazach w Iraku. Komisja śledcza Kongresu zastanawia się jednak dlaczego tak się działo, skoro KBR często oskarżano o zwyczajną fuszerkę.

Kongresowi śledczy mają ponoć, według anonimowego źródła w komisji, dowody na co najmniej dwa przypadki zgonów spowodowanych wadami instalacji elektrycznych montowanych przez KRB.

Dodatkowo, jak twierdzą krytycy, prądem poraziły się setki żołnierzy. A za to wszystko KBR dostawał jeszcze "dziesiątki milionów dolarów bonusów".

Skargi na firmę płynęły

Już w 2007 r. na KRB skarżyli się wojskowi. W lutym tamtego roku agencja zajmująca się wojskowymi kontraktami w Departamencie Obrony ostrzegała, że KBR i jego podwykonawcy mają problemy z pracą w środowisku konfliktu.

Raportowano już wtedy o 220 pożarach spowodowanych elektryką. Mimo to KBR dalej otrzymywał kontrakty. Nawet po dramatycznym liście z końca 2008 r., który otrzymała firma od szefa agencji ds. kontraktów.

- Nie możemy przecenić znaczenia braku wsparcia ze strony KBR, by utrzymać minimalne standardy życia, zdrowia i bezpieczeństwa dla naszych walczących - napisał kpt. David Graff.

Nie mają sobie nic do zarzucenia

KBR do 2007 r. był częścią kompanii Halliburton, związanej z administracją George'a W. Busha - wiceprezydent Dick Cheney był szefem koncernu w latach 1995-2000. W trakcie prezydentury Busha jego krytycy zarzucali mu, iż Halliburton podejrzanie często wygrywa lukratywne kontrakty. Kontrakt KBR był jednym z nich.

Krytykowana firma nie ma sobie nic do zarzucenia i "pozostaje dumna ze swojej pracy w Iraku". Wojsko zaś nie komentuje doniesień o "dziesiątkach milionów bonusuów". Śledczy z Kongresu zapowiadają jednak, że chcą wszystko wyjaśnić.

Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: army.mil