W Düsseldorfie odbył się w niedzielę pochód karnawałowy odwołany przez organizatorów na początku lutego ze względu na niekorzystną pogodę. Wśród platform, które przejechały przez miasto, znajdowała się także kontrowersyjna figura Jarosława Kaczyńskiego.
W kilkugodzinnym pochodzie uczestniczyło 10 tys. przebierańców. Kilkaset tysięcy osób - mieszkańców Düsseldorfu i turystów z Niemiec i zagranicy przyglądało się paradzie zorganizowanej pod hasłem "Düsseldorf - ostry jak musztarda".
Głównym akcentem pochodu były ruchome platformy, na których umieszczono figury przedstawiające w sposób satyryczny polityków i inne osoby publiczne. Karnawał w Düsseldorfie uważany jest za wyjątkowo upolityczniony, a pokazywane tutaj figury za wyjątkowo krytyczne.
Nie tylko Kaczyński
Ubiegający się o nominację na prezydenta USA Donald Trump przedstawiony został z pośladkami zamiast twarzy, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan jako sojusznik terrorystów z Państwa Islamskiego razem z nimi zabijający Kurdów. Kanclerz Angelę Merkel pokazano jako pasażerkę łódki, którą przewraca fala uchodźców, a także jako petentkę Erdogana.
Jedna z platform odnosiła się do sytuacji w Polsce. Upozowany na dyktatora (w ciemnych okularach i w mundurze) przewodniczący PiS Jarosław Kaczyński pokazany został w sytuacji, gdy stawia but na leżącej kobiecie symbolizującej Polskę.
Twórca figury Jacques Tilly powiedział telewizji WDR, która na żywo transmitowała pochód, że platforma pokazuje "autorytarną przebudowę państwa w Polsce". Jak dodał, motyw "wzbudził ogromne echo medialne na świecie", także dlatego, że polski minister spraw zagranicznych "zirytował się" z tego powodu.
Odwołany przez pogodę
Pochód miał odbyć się pierwotnie na zakończenie karnawału w Różany Poniedziałek 8 lutego, jednak ze względu na możliwość wichury, odwołano go. Widzowie mogli jednak już wówczas obejrzeć platformy zaparkowane przed ratuszem.
9 lutego w radiowej "Trójce" szef resortu Witold Waszczykowski oświadczył, że zwróci się do niemieckiego rządu z prośbą o wyjaśnienia w tej sprawie.
- W sposób dyplomatyczny będziemy zwracać uwagę i pytać naszych partnerów w Niemczech, czemu służą takie wybryki – mówił. Dodał, że forma będzie "wyważona" i "delikatna", żeby nie naruszać wartości artystycznej ani wolności słowa. - Natomiast chcemy zwrócić uwagę, że są to objawy lekceważenia Polaków i polskich polityków – stwierdził.
Autor: ts/kk / Źródło: PAP