Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenił w środę, że przywódcy państw Grupy Wyszehradzkiej nie wykazali się co prawda pożądaną obecnie powściągliwością, jednak ich deklaracja po spotkaniu w Pradze nie jest zapowiedzią walki z Niemcami.
"W europejskiej dyskusji o sposobach ograniczenia strumienia uchodźców istnieje przynajmniej jeden wspólny mianownik: zarówno kierownictwo w Brukseli, jak i wszyscy członkowie UE chcą wzmocnić i poprawić ochronę granicy zewnętrznej Unii" - pisze autor komentarza Klaus-Dieter Frankenberger. "Nic dziwnego, skuteczna ochrona (granicy) zewnętrznej i swoboda podróżowania wewnątrz obszaru Schengen są ze sobą bezpośrednio związane" - wyjaśnia publicysta. Jak zaznacza, lepszej ochrony unijnych granic chce oczywiście także rząd w Berlinie, który naciska na Turcję, aby lepiej kontrolowała własną granicę.
Plan B
Zdaniem Frankenbergera nie należy rezygnować ze znalezienia wspólnego rozwiązania w UE, w czym pomocne byłyby "realizm i mniej ostre oraz nie tak oskarżycielskie tony". "W tym względzie przedstawiciele państw Grupy Wyszehradzkiej - Polski, Słowacji, Węgier i Czech - nie wykazali się co prawda teraz w Pradze powściągliwością. Jednak ich deklaracja końcowa nie brzmi jak zapowiedź walki z Berlinem" - ocenia. Oni także - dodaje komentator "FAZ" - "na pierwszym miejscu stawiają wspólne działania (...), stawiają na plan współpracy z Turcją i chcą zwalczać przyczyny migracji". "Grupa Wyszehradzka odrzuca oczywiście automatyczny mechanizm relokacji, ale nie chcą go także inne kraje" - stwierdza Frankenberger. Opowiada się za "czymś w rodzaju planu B" na wypadek, gdyby do marca nie odnotowano odczuwalnych postępów. "Czy jest to groźba?" - zastanawia się komentator. "Wiele (fragmentów) deklaracji można zrozumieć jako napomnienie, by działać w ramach UE" - twierdzi. Pozytywnie ocenia fakt, że w deklaracji "nie ma dosłownie mowy" o odgrodzeniu się na granicy grecko-macedońskiej. "Byłoby fatalne, gdyby kraje UE aktywnie wspierały kraj niebędący członkiem Unii w działaniach prowadzących do wykluczenia innego kraju UE" - podkreśla "FAZ". Kryzys uchodźczy powoduje, że UE i kraje członkowskie ocierają się o granice swoich możliwości. "Nie uda się jednak znaleźć rozsądnego rozwiązania, jeżeli różnice zdań co do najlepszego wyjścia przekształcą się w konfrontację między grupami państw" - ostrzega Frankenberger. "W takim przypadku bylibyśmy bliscy rozpadu UE. Niektórzy ucieszyliby się z tego, lecz byłaby to historyczna tragedia" - konkluduje komentator "FAZ".
25 lat Grupy Wyszehradzkiej
Na poniedziałkowym nadzwyczajnym szczycie w Pradze premierzy czterech państw Grupy Wyszehradzkiej uchwalili z okazji 25. rocznicy jej powstania Deklarację Praską, która wzywa do umocnienia Europy i ostrzega przed groźbą podziałów na naszym kontynencie. Sygnatariusze dokumentu podkreślili także potrzebę dalszego rozszerzenia Unii Europejskiej jako obszaru stabilności i dobrobytu.
"W ciągu ostatnich 25 lat Grupa Wyszehradzka rozwijała ścisłą i intensywną współpracę opartą na wspólnych wartościach i interesach. Swym członkostwem w Unii Europejskiej i NATO państwa Grupy Wyszehradzkiej przyczyniły się do gospodarczej i politycznej integracji Europy oraz umocniły stabilność i bezpieczeństwo kontynentu" - głosi deklaracja. Jak zaznaczono, "UE i NATO nie są już tylko naszym jedynym zabezpieczeniem i gwarantem naszego dobrobytu, są dziś ponadto wyraźną częścią składową wspólnej tożsamości, za którą nasze państwa czują się odpowiedzialne". "Mamy świadomość, że niebezpieczeństwo powstania linii podziału w Europie nadal istnieje, i jesteśmy również świadomi ewentualnych negatywnych następstw takiego podziału. Dlatego zamierzamy aktywnie i zdecydowanie zapobiegać powstawaniu takich nowych granic oraz bronić się przed tym. Jesteśmy przekonani, że wszyscy nasi europejscy partnerzy podzielają ten pogląd i są gotowi wspólnie z nami w tym duchu pracować" - oświadczyli premierzy.
Autor: /ja