Główna stacja kolejowa w Madrycie - dworzec Atocha - została ewakuowana po tym, jak mężczyzna znajdujący się w jednym z pociągów zagroził, że wysadzi się w powietrze. Alarm okazał się fałszywy - poinformowała hiszpańska policja. 11 marca 2004 r. na tym samym dworcu doszło do zamachu terrorystycznego, w którym zginęło 191 osób.
- Została uruchomiona procedura na wypadek groźby zamachu terrorystycznego. Zatrzymano mężczyznę, który twierdził, że zdetonuje materiał wybuchowy, który ma w plecaku. Sprawdziliśmy, nie miał on (przy sobie) żadnego ładunku - powiedziała agencji AFP rzeczniczka hiszpańskiej policji.
Mężczyzna, który groził, znajdował się w jednym z pociągów kolei podmiejskiej. Wstrzymano ruch kolejowy na dworcu, policja przeszukała pociąg i perony i niczego nie znalazła. Po południu stacja została ponownie otwarta.
Zamach terrorystyczny z 2004 r.
Mimo że alarm okazał się fałszywy, na stacji zapanował chaos, a wielu pasażerów wpadło w histerię.
- Pobiegłam tam, gdzie wszyscy - wspomina w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem "El Pais" 32-letnia Pamela Castillo. - To był instynkt samozachowawczy. Po tym, co się tu wydarzyło, można sobie z łatwością wyobrazić, jak się poczuliśmy - dodaje.
Dworzec Atocha był celem zamachu terrorystycznego 11 marca 2004 roku, kiedy islamiści wysadzili kolejno dwa pociągi z ludźmi jadącymi do pracy. Zginęło wówczas 191 osób, a około 2 tys. zostało rannych.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP, El Pais