Około 75 proc. zaplanowanych na środę w Europie lotów powinno odbyć się bez przeszkód - poinformowała Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej, Eurocontrol. Europejskie lotniska zaczęły powoli otwierać się już od wtorku wieczorem.
Zgodnie z przewidywaniami Eurocontrol, w środę odbędzie się ok. 21 tys. lotów. Normalnie każdego dnia jest ich ok. 28 tys.
Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej dodała, że obecnie otwarta jest cała europejska przestrzeń powietrzna powyżej 6 km i prawie cała poniżej tego pułapu. Zakaz lotów utrzymano w niektórych strefach, jak południe Szwecji i Helsinki, z powodu chmury pyłu wulkanicznego znad Islandii - głosi komunikat tej międzyrządowej organizacji zrzeszającej 38 europejskich krajów UE.
- Przewidujemy, że restrykcje te będą stopniowo znoszone w ciągu dnia - sprecyzowano.
Jak oszacowała Eurocontrol we wtorek odbyła się mniej niż połowa lotów (13 205) zaplanowanych na ten dzień w rozkładzie. Normalnie na wtorek przewidziano 27-28 tysięcy lotów.
Brytania lata
Z ulgą odetchnęli już m.in. Brytyjczycy. Po pięciu dniach niemal całkowitej blokady, spowodowanej pyłem wulkanicznym unoszącym się znad Islandii, przestrzeń powietrzna nad Wielką Brytanią została otwarta już we wtorek wieczorem, gdy pierwszy samolot linii British Airways wylądował na londyńskim Heathrow.
Razem ze wznowieniem lotów nad Wielką Brytanią "odblokowano" także niebo nad Irlandią.
- Główną barierą uniemożliwiającą wznowienie lotów było zrozumienie wytrzymałości samolotów na pył wulkaniczny - oświadczył prezes brytyjskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego (CAA) Deidre Hutton. Jak wyjaśnił, po lotach testowych oraz konsultacjach z producentami samolotów ustalono, że niskie stężenie pyłu w powietrzu nie jest groźne.
- W imieniu dziesiątek tysięcy pasażerów, którzy utknęli na całym świecie, cieszy nas, że władze wzięły pod uwagę argumenty nasze i całej branży lotniczej - powiedział prezes linii British Airways Willie Walsh.
Francja (prawie) normalnie
Sytuacja powoli wraca do normy również we Francji. Przewiduje się, że w ciągu dnia funkcjonować będą wszystkie połączenia na długich trasach i większość połączeń na średnich dystansach.
Francuski rząd liczy na to, że w środę komunikacja lotnicza w kraju ma się znacznie polepszyć w porównaniu z dniem poprzednim. Oczywiście jest "ale". Pył wulkaniczny unoszący się nad Europą będzie nadal mocno zakłócał wiele rejsów.
Władze lotnictwa cywilnego przewidują, że odbędzie się 60 proc. lotów na średnich dystansach i 100 proc. na długich trasach. Air France chce przywrócić tego dnia "niemal wszystkie połączenia" z wyjątkiem rejsów w kierunku północnej i północno-wschodniej Europy.
Nieco się otwiera
Niemiecka agencja bezpieczeństwa lotów (DFS) zniosła w środę od godz. 11 wszystkie ograniczenia w komunikacji lotniczej w przestrzeni powietrznej nad Niemcami, wprowadzone w związku z chmurą pyłu wulkanicznego znad Islandii.
Samoloty zaczęły lądować w Belgii, prawie nieograniczone są też loty w Holandii. W Luksemburgu ruch lotniczy odbywa się bez przeszkód. Całkowicie otwarta przestrzeń lotnicza jest także m.in. w Polsce, Finlandii (od godz. 8), we Włoszech, na Węgrzech, w Czechach, Chorwacji, Bułgarii.
- Powoli ten lotniczy korek się rozładowuje. Według prognoz specjalistów badających chmurę wulkaniczną, w środę wieczorem pył na tyle się rozproszy, że nie będzie po nim śladu nad Europą - mówi z Brukseli korespondent TVN24 Leszek Jarosz podkreślając, że normalizacja sytuacji lotniczej potrwa kilka dni.
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) podało w środę, że z powodu paraliżu ruchu przewoźnicy stracili ponad 1,7 mld dolarów, 400 mln dolarów dziennie. Wcześniej IATA szacowała, że straty będą o połowę niższe.
Źródło: PAP, Reuters, Dział analiz i dokumentacji TVN24