Emerytury znów rozgrzały Francję


Reforma emerytalna już zatwierdzona, a mimo to związki zawodowe zorganizowały w sobotę kolejne protesty uliczne. Wszystko po to by pokazać, że niezadowolenie ze zmian wciąż się utrzymuje.

Wstępne szacunki MSW z godzin wczesnopopołudniowych, gdy w Paryżu rozpoczął się marsz protestu, mówią o 142 tysiącach uczestników. To mniej niż podczas ostatniej akcji protestu. 28 października w Paryżu na ulice wyszło 198 tysięcy ludzi.

Nowi związkowcy

Sekretarz generalny konfederacji CGT Bernard Thibault powiedział dziennikowi "L'Humanite", że od rozpoczęcia protestów przed dwoma miesiącami do jego organizacji związkowej zapisało się 8500 nowych członków. Przyznał jednak, że nie spodziewa się już takich tłumów, jak w szczycie protestów, gdy w marszach uczestniczyło wg różnych źródeł od 1,1 mln do 3,5 mln osób. - "Wciąż możemy mieć dziś na ulicach setki tysięcy ludzi - dodał.

Bez końca

Bernard Thibault ocenił, że protesty przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego nie skończą się, dopóki prezydent Sarkozy nie zaprosi związków do rozmów na temat zmiany prawa. - Nawet jeśli reforma wejdzie w życie, protesty będą się ciągnęły za rządem jak kula u nogi przez bardzo długi czas - powiedział szef CGT.

Projekt prezydenta

Jak zaznacza agencja Reutera, prezydent Francji Nicolas Sarkozy nie zrezygnował z flagowej reformy swojej prezydentury mimo wielu dni masowych protestów i strajków.

Trwające od miesięcy strajki i protesty uliczne nie powstrzymały parlamentu przed ostatecznym zatwierdzeniem reformy, która stopniowo podniesie minimalny wiek przechodzenia na emeryturę z obecnych 60 do 62 lat, a wiek otrzymywania pełnych świadczeń z 65 do 67 lat.

Źródło: PAP, lex.pl