35 rannych, w tym 6 cudzoziemców, uszkodzony budynek i paraliż komunikacyjny w centrum Pragi - to efekt wybuchu gazu. Służby odcięły okoliczne ulice i ewakuowały ludzi, obawiając się kolejnych eksplozji. Wbrew początkowym obawom, w gruzach budynku nie znaleziono martwych ludzi.
Na miejscu wybuchu pojawił się też premier Petr Necas. Zapewnił, że nic nie wskazuje, żeby to był akt terrorystyczny.
W rejonie akcji ratunkowej pojawił się minister spraw wewnętrznych Jan Kubice. Podziękował służbom za sprawne działania i zapewnił, że "przyczyny wybuchu będą niebawem wyjaśnione".
Wśród sześciu rannych obcokrajowców na pewno nie ma Polaków. To dwaj Kazachowie, dwaj Portugalczycy, Niemiec i Słowak.
Służby ratunkowe już nikogo nie poszukują w gruzach budynku. Nie potwierdziły się obawy, że w wybuchu mogli zginąć ludzie.
Liczba ewakuowanych sięgnęła 230 osób.
Usuwanie skutków wybuchu potrwa ok. 48 godzin, podaje praska straż pożarna.
Policja wpuszcza mieszkańców do domów, wcześniej ewakuowanych po wybuchu gazu. Na razie dotyczy to tylko dwóch ulic, a ludzie wchodzą do mieszkań w asyście policji tylko po to, by zabrać najważniejsze rzeczy.
- To wybuch gazu, nie atak terrorystyczny - powiedział cytowany przez idnes.cz burmistrz Pragi Bohuslav Svoboda.
Jak powiedział w TVN24 Jerzy Dziewięcki z ambasady RP w Pradze, z nieoficjalnych informacji wynika, że wśród poszkodowanych nie ma Polaków.
W wybuchu gazu w budynku biurowym w centrum Pragi mogły zginąć trzy-cztery osoby - poinformował szef służb ratunkowych stolicy Czech, Zdenek Schwarz. - Psy tropiące wskazały miejsce, gdzie mogą znajdować się trzy-cztery osoby - powiedział Schwarz, cytowany przez czeskie media internetowe. Wśród rannych jest szóstka cudzoziemców, których narodowości na razie nie podano.
Ulica Divadelni (Teatralna), gdzie doszło do wybuchu, jest pokryta gruzami. Cały kwartał został otoczony przez policję, zmieniono trasy wielu środkom komunikacji miejskiej. W centrum Pragi utworzyły się wielkie korki.
Szef praskich ratowników Zdeněk Schwarz powiedział w rozmowie z dziennikiem "Dnes", że "liczba rannych to 35 osób". - Jedna kobieta jest ciężko ranna, ma złamane obie nogi. Po prześledzeniu nazwisk rannych, służby wnioskują, że wśród nich może być 6-7 cudzoziemców. Najmłodsza ranna ma 17 lat - dodał.
Do wybuchu doszło w budynku przy ul. Teatralnej 5 (Divadelni 5). Mieści się tam siedziba Wydziału Filmowego i Telewizyjnego Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze (FAMU).
Kilkudziesięciu rannych
Szef praskich ratowników Zdeněk Schwarz powiedział w rozmowie z dziennikiem "Dnes", że "liczba rannych to 35 osób". - Jedna kobieta jest ciężko ranna, ma złamane obie nogi. Po prześledzeniu nazwisk rannych, służby wnioskują, że wśród nich może być 6-7 cudzoziemców. Najmłodsza ranna ma 17 lat - dodał.
Jak powiedział w TVN24 Jerzy Dziewięcki z ambasady RP w Pradze, z nieoficjalnych informacji wynika, że wśród poszkodowanych nie ma Polaków. Te nieoficjalne informacje zostały kilka godzin później potwierdzone przez władze. Ranni cudzoziemcy to 2 Kazachów, 2 Portugalczyków, Niemiec i Słowak.
Szukali pod gruzami
Początkowo czeskie media donosiły o około 30 osobach rannych, a potem o nawet 55. Schwarz dodał, że "psy tropiące wskazały miejsce, gdzie (pod gruzami) mogą znajdować się trzy-cztery osoby". Jednak potem okazało się, że pod gruzami nie ma rannych ani ofiar śmiertelnych.
Ściana budynku się obsunęła
- Parter jest zdemolowany - tak informowała o tym, jak wygląda budynek, w którym doszło do wybuchu, rzeczniczka straży pożarnej Pavlina Adamcov. Dodała, że straż nie zna przyczyny eksplozji, ale w 19 okolicznych budynkach odcięto dopływ gazu.
Rzecznik Teatru Narodowego Tomasz Stanek kilkadziesiąt minut po eksplozji relacjonował w mediach: - Odcięliśmy dopływ gazu. Więcej już nie zdążyliśmy zrobić, bo nas ewakuowano.
Według reporterki CT24, która była na miejscu w momencie zdarzenia, słychać było dwie eksplozje.
Reporterzy CT24 poinformowali, że w powietrzu prawie dwie godziny po wybuchu wciąż było czuć gaz. Straż pożarna ostrzegała, że w związku z tym może dojść do innych wybuchów.
CT24 relacjonuje też, że ściana budynku, w którym doszło do wybuchu, obsunęła się o 5 cm i wygląda na to, że będzie nadawała się tylko do wyburzenia. Na parterze budynku widać było, według relacji mediów, krater. Służby wstępnie ustaliły, że do wybuchu doszło w piwnicach budynku.
230 ewakuowanych
Z najbliższego sąsiedztwa służby ewakuowały 230 osób. Strażacy dodali, że budynek, który uległ zniszczeniu będzie wyburzony.
W wyniku eksplozji wypadły szyby z okolicznych budynków, a na ulicy leży gruz. Służby odcięły okolicę i zamknęły ruch w części nabrzeża (Smetanovo nabrezi). Zamknięty też został most Legii. Miejsce wybuchu to okolice Teatru Narodowego i znanej kawiarni Slavia.
Internauci donoszą, że wybuch było słychać dobrze w sąsiednich ulicach (np. w równoległej do ul. Teatralnej ul. Karoliny Svetle), a także w pobliskich dzielnicach (jak Strachov).
Wybuch w stolicy skomentował premier Petr Neczas. - Jestem głęboko poruszony nieszczęściem, do jakiego doszło w centrum Pragi. Obecnie drobiazgowo zapoznaję się z sytuacją i jestem w kontakcie z ministerstwem spraw wewnętrznych i innymi służbami kryzysowymi - zapewnił.
Usuwanie skutków wybuchu potrwa ok. 48 godzin, podaje praska straż pożarna.
Autor: adso/kdj,mtom,gak / Źródło: ct24.cz, idnes.cz