Dziennikarze uwolnieni z tureckiego aresztu. Byli oskarżeni o terroryzm


Dwaj brytyjscy dziennikarze kanału Vice News, oskarżeni w ubiegłym tygodniu przez władze tureckie o działania terrorystyczne na rzecz Państwa Islamskiego, zostali w czwartek zwolnieni z aresztu. Irakijczyk, który pomagał dziennikarzom, pozostał w areszcie.

Zatrzymanie w piątek przez turecką policję dziennikarzy wzbudziło liczne protesty i apele organizacji broniących prawa człowieka. Amnesty International nazwała zatrzymanie i oskarżenie żurnalistów "oburzającym i dziwnym".

Filmowali starcia

Dziennikarze, których zidentyfikowano jako Jake'a Hanrahana i Philipa Pendlebury'ego, filmowali w prowincji Diayrbakir na południowym wschodzie Turcji, w regionie zamieszkanym głównie przez Kurdów, starcia między tureckimi siłami bezpieczeństwa a kurdyjskimi bojownikami z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Służby skonfiskowały im zdjęcia, które zrobili.

Vice News - informacyjny kanał internetowy z siedzibą w USA - powiadomił, że dziennikarzy według niektórych źródeł aresztowano dlatego, że nie mieli zezwolenia na robienie zdjęć, lecz później oskarżono ich o wspieranie Państwa Islamskiego. Rzecznik Vice News podkreślił, że postawiono im "nieuzasadniony zarzut". W ocenie władz stacji rząd turecki próbował uciszyć i zastraszyć dziennikarzy.

Niespokojny region

Jak pisała AFP, brytyjscy dziennikarze przebywali w regionie, w którym jest niespokojnie od lipca, gdy Ankara wydała "wojnę terroryzmowi", mając na uwadze organizację Państwa Islamskiego, lecz przede wszystkim kurdyjskich bojowników z PKK.

PKK uważana za organizację terrorystyczną przez Turcję, UE i USA. W 2013 roku ogłosiła rozejm, który miał położyć kres powstaniu kurdyjskich bojowników walczących początkowo o utworzenie w południowo-wschodniej Turcji własnego państwa, a później - po złagodzeniu żądań - o zwiększenie praw politycznych i kulturowych ludności kurdyjskiej.

Pod koniec lipca zbrojne ramię PKK oświadczyło, że rozejm z władzami w Ankarze "nie ma sensu" po uderzeniach z powietrza przeprowadzonych przez armię. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan uznał za niemożliwe kontynuowanie procesu pokojowego w konflikcie kurdyjskim, dopóki rebelianci z PKK dokonują ataków na siły bezpieczeństwa.

Autor: asz//gak / Źródło: PAP