Była zafascynowana życiem na wsi, dlatego postanowiła się tam przeprowadzić z miasta i na podstawie obserwacji sąsiedztwa napisać książkę. Nie skończyło się to dla Swietłany Wikarii najlepiej, bo sąsiedzi dopatrzyli się w bohaterach powieści samych siebie i pobili autorkę.
Dziennikarka z Kaliningradu Swietłana Wikarii od zawsze chciała napisać powieść o życiu na rosyjskiej wsi. Kupiła dom poza miastem i rozpoczęła swoją pracę. Bohaterami jej książki, którą po roku wydała, stali się jej nowi sąsiedzi.
"Tutaj nie ma prawie żadnych normalnych ludzi" - oceniała wieś bohaterka książki Swietłany. "Każdy ma kiełbie we łbie. Ludzie nie chcą żyć w tym sąsiedztwie. Wszyscy są pijakami albo po prostu idiotami" - opisywała rzeczywistość postać stworzona przez Wikarię.
Ten opis nie spodobał się przynajmniej części czytelników, a wydanie powieści skończyło się wielką awanturą. Sąsiedzi w bohaterach książki rozpoznali siebie i wpadli w złość. - Dlaczego ona napisała o nas takie straszne rzeczy? Przyjechała tutaj i nas oczernia. Napisała, że wszyscy tutaj chodzimy pijani - mówiła jedna z oburzonych mieszkanek wsi.
Inny sąsiad wytknął dziennikarce, że w powieści napisała, że jest narkomanem, a jego matka zmarła z powodu choroby alkoholowej. - Ona nawet nie zmieniła naszych nazwisk - skarżył się mężczyzna.
Bili kijami
Oburzeni mieszkańcy postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość, za co Swietłana zapłaciła wstrząsem mózgu. - Powiedziałam sąsiadom, że moi bohaterowie różnią się od nich. Zaczęli mnie bić kijami. Byłam ranna i potrzebowałam pomocy medycznej - opowiadała.
Po incydencie dziennikarka postanowiła opuścić wieś i zgłosiła sprawę na policję. Mieszkańcy nie pozostali jej dłużni i również zaskarżyli Swietłanę. - Myślała, że nie znajdziemy tego w internecie? Nie jesteśmy aż tak głupi! Pisała kłamstwa o ludziach! - oburzała się jedna z sąsiadek.
Autor: aj\mtom / Źródło: ENEX