Rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu PJ Crowley podał się do dymisji po tym, gdy ostro (i publicznie) skrytykował sposób traktowania szeregowca Bradleya Manninga przez władze USA. Manning oskarżony jest o przekazywanie tajnych danych demaskatorskiemu portalowi Wikileaks.
Słowa, które kosztowały Crowley'a posadę, padły podczas wizyty w Massachusetts Institute of Technology (MIT). Zapytany o to, jak odnosi się do sposobu traktowania Manninga przez władze, rzecznik odparł: "Służyłem 26 lat w lotnictwie. To, co się dzieje w Manningiem, jest absurdalne, kontrproduktywne i głupie, i nie wiem, dlaczego DoD (Departament Obrony USA - red.) to robi. Pomimo wszystko, Manning jest we właściwym miejscu".
A owo właściwe miejsce to więzienie wojskowe o maksymalnym rygorze w bazie Quantico w Virginii. A konkretnie jego izolatka. Manning znajduje się pod ciągłą obserwacją, traktowany jako potencjalny samobójca (tzw. suidice watch). Cały czas zakuty jest w kajdany. Nie ma dostępu do rzeczy osobistych, a nawet pościeli i poduszki.
Grozi mu kara śmierci
W sprawie traktowania Manninga przez władze USA wielokrotnie głos zabierały organizacje broniące praw człowieka, m.in. Amnesty International.
Szeregowiec i analityk wywiadu Bradley Manning jest oskarżony o przekazanie tajnych dokumentów portalowi Wikileaks. W sumie postawiono mu 34 zarzuty, w tym "pomaganie wrogom", za co grozi mu nawet kara śmierci. Jednak wojskowi oskarżyciele poinformowali, że nie wystąpią o zasądzenie takiej kary.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org