Liderka kirgiskiej opozycji Roza Otunbajewa ogłosiła, że przejmuje prezydenckie i rządowe obowiązki w Biszkeku. - Jego biznes tutaj już się skończył - powiedziała o prezydencie Kurmanbeku Bakijewie. Ten opuścił stolicę, ale zapowiada, że nie ustąpi ze stanowiska. Za kryzys w kraju oskarża opozycję.
Oświadczenie Bakijewa ukazało się na stronie internetowej www.24.kg. Poinformowano, że zostało przysłane e-mailem, jednak jego autentyczności jeszcze nie potwierdzono.
Tymczasem przywódczyni opozycji Roza Otunbajewa stworzyła rząd tymczasowy i stanęła na jego czele. Przyznała, że wie, iż prezydent jeszcze nie ustąpił. - O ile nam wiadomo, jest w Dżalalabadzie. Próbuje konsolidować tam swych zwolenników, żeby bronić swej pozycji. Chcemy negocjować jego rezygnację. Jego biznes tutaj już się skończył. (...) Ludzie, którzy zginęli tu wczoraj, są ofiarami jego reżimu - oświadczyła.
Wybory w ciągu pół roku
Już wcześniej apelowała do Bikajewa, by zrezygnował ze stanowiska. - Ludzie w Kirgistanie chcą budować demokrację. To, co zrobiliśmy wczoraj, było odpowiedzią na represje i tyranię wobec narodu ze strony reżimu Bakijewa - oznajmiła. Dodała, że wydarzenia w Kirgistanie "można nazwać rewolucją lub powstaniem ludowym", jest to jednak "sposób, w jaki wyrażamy nasze pragnienie sprawiedliwości i demokracji".
Poinformowała też, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy w Kirgistanie odbędą się wybory prezydenckie. Oświadczyła, że opozycja przejęła kontrolę w niemal całym kraju. - Wszystkie regiony (...) są pod kontrolą, pracujemy nadal nad Oszem i Dżalalabadem - mówiła.
Cofnie "nielegalną prywatyzację"?
Otunbajewa, jako szefowa rządu dotychczasowego zapowiedziała, że zwróci państwu aktywa, które zostały "nielegalnie sprywatyzowane". - Wydamy dekret o zwrocie państwu pewnej liczby aktywów, które wcześniej nielegalnie sprywatyzowano, nie biorąc za to pieniędzy - oświadczyła.
Według agencji Reutera chodziło jej o firmy energetyczne Siewierelektro i Wostokelektro, które zostały sprywatyzowane pod rządami Bakijewa.
Cały kraj w rękach opozycji
Wcześniej w czwartek opozycja poinformowała o rozwiązaniu parlamentu. - Na mocy dekretu o przejęciu władzy rozwiązujemy parlament - oświadczyła przywódczyni kirgiskiej opozycji dziennikarzom w Biszkeku.
Także w czwartek protestujący wdarli się do rządowego budynku, powybijali szyby, zniszczyli komputery. Niektórzy wyrzucali z okien dokumenty, inni weszli na dach i wymachiwali flagami. Na przekazie agencji Reutera widać połamane stoły i krzesła, porozrzucane dokumenty.
Przed siedzibą rządu stoją doszczętnie spalone samochody. Agencja ITAR-TASS donosiła, że ktoś podłożył ogień w budynku rządu. Z okien pierwszego i drugiego piętra rządowego budynku wydostaje się gęsty dym. Wydaje się, że nie ma w ogóle sił porządkowych - w Biszkeku nie widać ani mundurów, ani pojazdów milicyjnych. Sklepy i restauracje są zamknięte w obawie przed złodziejami.
Armia i milicja pod kontrolą
Ludzie w Kirgistanie chcą budować demokrację. To, co zrobiliśmy wczoraj, było odpowiedzią na represje i tyranię wobec narodu ze strony reżimu Bakijewa Roza Otunbajewa
Jak stwierdzili przedstawiciele nowego rządu, udało się też przejąć kontrolę nad siłami zbrojnymi, strażą graniczną oraz milicją.
- Cała armia i straż graniczna są teraz pod naszą kontrolą. Siły zbrojne nie będą nigdy już używane do rozwiązywania spraw wewnętrznych - oświadczył minister obrony w nowym rządzie Ismaił Isakow.
Jego kolega, nowy minister spraw wewnętrznych Bołot Szernijazow dodał: - Cała milicja przeszła na stronę narodu.
Rosja śle spadochroniarzy
Z Otunbajewą rozmawiał telefonicznie premier Rosji Władimir Putin.
Szefowa opozycji powiedziała mu, że sprawuje pełną kontrolę nad krajem - przekazał rzecznik Putina Dmitrij Pieskow. - Jest ważne, że rozmowa toczyła się z nią jako z szefową rządu zaufania narodowego - podkreślił Pieskow.
Rosyjskie władze poinformowały jednak, że po obaleniu rządu, Moskwa zamierza rozmieścić w swej bazie wojskowej w tym kraju około 150 dodatkowych spadochroniarzy. Poinformował o tym w czwartek w Pradze szef rosyjskiego Sztabu Generalnego generał Nikołaj Makarow.
Przybycie dodatkowych sił ma zwiększyć bezpieczeństwo w bazie lotniczej Kant.
Kirgiskie wpływy
To, co dzieje się w Kirgistanie, ma również wpływ bezpośrednio na kraje ościenne.
Granicę z Kirgistanem zamknął Uzbekistan. - Przepływ ludzi i transportu został zawieszony na naszą prośbę - poinformował przedstawiciel służb granicznych Uzbekistanu. Wcześniej zamknięta została granica kirgisko-kazachska. Tutaj też znajduje się baza lotnicza Manas, kluczowa dla operacji NATO w Afganistanie.
Otunbajewa zapowiedziała jednak, że baza pozostanie otwarta. "Nic się nie zmieni", jeśli chodzi o porozumienie między Kirgistanem i USA w sprawie bazy pod Biszkekiem - zapowiedziała.
Jak podaje agencja AFP, przez bazę przewija się co miesiąc, zmierzając do Afganistanu albo z niego wracając, około 35 tys. amerykańskich żołnierzy.
Specjalny wysłannik
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun oznajmił, że wysyła do Kirgistanu swego specjalnego wysłannika - Jana Kubisza.
Ma on przybyć do Biszkeku w piątek.
Starcia w Kirgistanie
Antyrządowe protesty wybuchły w Kirgistanie w środę. Demonstrowano w stolicy - Biszkeku oraz w Tałasie, Narynie i Tokmaku.
Demonstracje były skierowane przeciwko prezydentowi kraju Kurmanbekowi Bakijewowi. Protestanci żądali też opłat komunalnych oraz wypuszczenia aresztowanych we wtorek przywódców opozycji.
Według cytowanej przez agencję ITAR-TASS przedstawicielki Ministerstwa Zdrowia liczba ofiar śmiertelnych środowych starć między uczestnikami antyrządowych demonstracji i milicją sięgnęła w czwartek 74 osób. Rannych jest około pół tysiąca ludzi.
Wcześniej resort mówił o 65 zabitych i 400 rannych.
Opozycja wskazywała na większą liczbę ofiar. Zdaniem jej przedstawicieli, śmierć poniosło ponad stu ludzi.
kj, nsz/tr/mat/kdj
Źródło: reuters, pap