Znów strzelanina w amerykańskiej bazie wojskowej w Afganistanie. Jej afgański pracownik zabił w piątkową noc trzech stacjonujących tam żołnierzy. Kilkanaście godzin wcześniej w podobnym ataku też zginęło trzech Amerykanów.
Do pierwszego ataku doszło w bazie Garmsir w prowincji Helmand, kilkadziesiąt kilometrów od miejsca, w którym w piątkowy poranek komendant afgańskiej policji wraz z kolegami zabił trzech innych żołnierzy.
Nic nie wiadomo
Napastnik z Garmsir, w odróżnieniu od policjantów, nie miał munduru i dlatego udało mu się zaskoczyć swoje ofiary. Śledztwo w tej sprawie trwa, ale nie wiadomo, jakie motywy mogły kierować sprawcą. Nie wiadomo też, skąd w rękach Afgańczyka pracującego w bazie wojskowej wzięła się broń.
Generał brygady Guenter Katz, rzecznik sił NATO w Afganistanie, wydał w sobotę rano tylko krótki komunikat, stwierdzając w nim, że "te dwa ataki nie odzwierciedlają ogólnej sytuacji panującej w kraju".
W tym roku w bezpośrednich atakach z użyciem broni przeprowadzonych przez Afgańczyków w mundurach (policyjnych i wojskowych) zginęło 28 Amerykanów.
Atak z piątkowej nocy w tę statystykę się nie wlicza, ale jest trzecim w ciągu czterech dni i wzbudził dodatkowe zaniepokojenie w Waszyngtonie.
Autor: adso//gak / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: army.mil