Korzystając z braku popularności ustępującego prezydenta George'a W. Busha, Partia Demokratyczna umocniła przywództwo w obu izbach amerykańskiego Kongresu. Gorsza wiadomość: Demokraci nie zdołali osiągnąć tzw. superwiększości, pozwalającej na uchwalanie ustaw bez obawy ich zablokowania przez partię mniejszościową.
Obstrukcja parlamentarna, znana amerykańskiemu kongresowi jako "filibuster", czyli "zagadywanie projektu", praktykowana jest w postaci niekończących się przemówień, co uniemożliwia głosowanie nad danym projektem ustawy. Przerwanie blokady jest możliwe większością trzech piątych bądź 60 senatorów.
Brakuje czterech mandatów
Według niepełnych jeszcze wyników, senatorowie z Partii Demokratycznej będą dysponować co najmniej 56 mandatami. Miejsca stracili ubiegający się o reelekcję Republikanie z Północnej Karoliny i New Hampshire. W otwartym starciu Partia Demokratyczna wygrała w Wirginii, Nowym Meksyku i Kolorado. Zwycięstwo w Wirginii zapewniło przejęcie dwóch senatorskich miejsc, jak również funkcji gubernatora. Po raz pierwszy od ponad czterdziestu lat Wirginia przeszła w ręce Demokratów.
Jedna trzecia składu wyższej izby Kongresu odnawiana jest co dwa lata; mandat trwa sześć lat.
W Izbie bardziej komfortowo
Z ostatnich informacji wynika, że Demokraci powiększyli swój stan posiadania w Izbie, gdzie dysponować będą - wg niepełnych danych - 251 mandatami a Republikanie - 172 miejscami. Ok. 40 mandatów jeszcze nie obsadzono. Według zapowiedzi stacji MSNBC, Demokraci mogą liczyć na powiększenie swojego stanu posiadania o 26 mandatów. - Amerykańskie społeczeństwo opowiedziało się za nowym kierunkiem - skomentowała wyniki wyborów demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. - Głosowali za zmianami w Ameryce.
Źródło: PAP, washingtonpost.com
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum