Dalajlama może odejść - tybetański parlament na uchodźstwie zaakceptował w piątek jego rezygnację z pełnienia roli przywódcy politycznego Tybetańczyków.
- Była to trudna decyzja, zmieniająca konstytucję i wyłączająca Jego Świątobliwość z tybetańskiej polityki, lecz zrobiono to dla dalekosiężnego dobra Tybetańczyków - powiedział deputowany Karma Yeshi.
Uprzedził wtedy członków parlamentu, aby nie ociągali się przed zatwierdzeniem jego dymisji. - Jeśli będziemy musieli pozostać na wygnaniu podczas wielu dziesięcioleci, w nieunikniony sposób przyjdzie moment, gdy nie będę w stanie sprawować przywództwa - powiedział dalajlama.
Jednomyślna decyzja
W piątek 47 członków tybetańskiego parlamentu na uchodźstwie przyjęło jednomyślnie cztery rezolucje. Postanowiono m.in. utworzenie komitetu odpowiedzialnego za przygotowanie poprawek w konstytucji. Komitet ma przygotować nowelizację ustawy zasadniczej przed 11 kwietnia, a w trzecim tygodniu maja zmiany mają być omówione i zatwierdzone na nadzwyczajnej sesji parlamentu.
Około 85 tysięcy Tybetańczyków na uchodźstwie w 13 krajach wybierało w niedzielę 20 marca nowego premiera. Wyniki wyborów będą znane w kwietniu. Faworytem wśród trzech kandydatów jest 43-letni Lobsang Sangay, absolwent Uniwersytetu Harvarda i specjalista prawa międzynarodowego.
Obserwatorzy są zdania, że trwające przekazanie władzy jest ryzykowne. Nie wiadomo bowiem, czy nowy premier będzie się cieszył takimi samymi wpływami - również za granicą - co dalajlama, by działać na rzecz Tybetu.
Chiny uznały, że ogłoszenie przez Dalajlamę XIV rezygnacji z roli politycznej to podstęp mający zmylić społeczność międzynarodową.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24