Czy będzie śledztwo ws. Polaka rażonego paralizatorem?

Aktualizacja:
 
Robert Dziekański zmarł rażony paralizatorem w nocy z 13 na 14 października 2007 rokuTVN24

- Polska prokuratura powinna wznowić śledztwo w sprawie śmierci w Kanadzie Roberta Dziekańskiego - uważa Piotr Banasik, polski pełnomocnik matki zmarłego imigranta. Jak dodaje, są już wszystkie potrzebne dokumenty. Mecenas uczestniczył w Kanadzie w obradach niezależnej komisji Braidwooda.

Mec. Banasik przesłał do Prokuratury Okręgowej w Gliwicac wniosek o podjęcie postępowania karnego dotyczącego wyjaśnienia okoliczności śmierci Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver. Postępowanie było zawieszone od marca 2008 roku z uwagi na nieprzekazanie przez prokuraturę kanadyjską dokumentów z prowadzonego tam śledztwa.

"Potrzebne dokumenty są dostępne"

"W mojej ocenie zniknęły już przesłanki zawieszenia, ponieważ większość dokumentów, o które wystąpiły polskie organy ścigania jest od pewnego czasu dostępna publicznie" - stwierdził mec. Banasik.

Mocne dowody

Jego zdaniem, dowody ujawnione przez kanadyjską komisję Braidwooda, która wyjaśnia tę sprawę, dają mocne podstawy do przeprowadzenia w Polsce postępowania przygotowawczego i doprowadzenia do wyjaśnienia sprawy.

Brak wiarygodności policjantów

- Analiza materiałów dowodowych zgromadzonych przez komisję Braidwooda powinna być kluczowa dla polskiej prokuratury. Wskazują one na brak wiarygodności w zeznaniach policjantów, którzy użyli przemocy wobec Roberta Dziekańskiego, a także wskazują na działania niektórych osób i organów w Kanadzie, mające na celu przedstawienie nieprawdziwego opisu tego tragicznego zdarzenia - stwierdził Piotr Banasik.

"Rząd powinien się zaangażować"

Polski adwokat podkreśla, że także polski rząd powinien wystąpić do Kanadyjczyków o niezbędne dokumenty. Jak przypomina, polskie władze udzieliły kanadyjskiej policji natychmiastowej i profesjonalnej pomocy prawnej podczas śledztwa prowadzonego na terenie Polski.

Pomogło amatorskie nagranie wideo

Robert Dziekański zmarł porażony policyjnymi paralizatorami w hali przylotów lotniska Vancouver w nocy z 13 na 14 października 2007 roku. Polski emigrant miał dołączyć do swojej matki, mieszkającej w Kamloops, w prowincji Kolumbia Brytyjska. Zarówno władze lotniska, jak i śledczy RCMP Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej, usiłowały zataić przed opinią publiczną fakty związane z tym tragicznym wydarzeniem.

Okoliczności śmierci Polaka zostały ujawnione dzięki amatorskiemu nagraniu wideo, które zostało wyemitowane w stacjach telewizyjnych na wszystkich kontynentach.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24