Ciężka noc w Grecji


Kolejna niespokojna noc w Grecji. Znów w ruch poszły kamienie i koktajle Mołotowa, spłonęły samochody, zniszczono też witryny sklepów. Do największych tarć doszło w Atenach i Salonikach. Grecy szacują dotychczasowe straty. W samych tylko Atenach wstępnie - na około 200 mln. euro.

 
Zamieszki przed politechniką w Atenach (PAP/EPA) PAP/EPA

W stolicy demonstranci zniszczyli ponad pół tysiąca sklepów. Rząd obiecuje wsparcie. - Pomożemy firmom i pracownikom, którzy są wystawiani na próbę przez destruktywny obłęd ekstremistów - powiedział George Alogoskoufis, grecki minister finansów.

- Jesteśmy zdeterminowani. Nie tylko przywrócimy poczucie bezpieczeństwa publicznego. Pomożemy też wszystkim poszkodowanym przedsiębiorcom, którzy będą potrzebowali naszego wsparcia - powiedział premier Grecji Costas Karamanlis.

Oskarżeni o zabójstwo

Tymczasem grecka prokuratura zdecydowała o aresztowaniu do czasu rozpoczęcia procesu dwóch policjantów oskarżonych w związku ze śmiercią nastolatka.

Jeden z policjantów, 37-letni Epaminondas Korkoneas, usłyszał zarzut zabójstwa, a drugi, 31-letni Wasilios Saraliotis - współsprawstwa. Daty rozpoczęcia procesu nie wyznaczono.

To był wypadek?

Wcześniej adwokat funkcjonariuszy mówił, że 15-letni Aleksis Andreas Grigoropulos zginął od rykoszetu, a nie wskutek bezpośredniego trafienia. Wskazywał, że potwierdza to wersję policjantów, którzy zeznali, że oddali strzały ostrzegawcze, nie celując bezpośrednio w nastolatka.

Chłopak był w grupie około 30 nastolatków, którzy obrzucili kamieniami radiowóz w centrum Aten. Sobotnia interwencja policji, zakończona śmiercią nastolatka, stała się bezpośrednią przyczyną masowych antyrządowych demonstracji i zamieszek, które od kilku dni wybuchają na ulicach greckich miast.

Źródło: PAP, TVN24, IAR