Najpierw potężne trzęsienie ziemi, potem awaria układu chłodzenia i wybuchy w elektrowni atomowej Fukushima I w Japonii. Eksperci uspokajają: to nie drugi Czarnobyl - wybuchł tylko wodór. Skąd ten wybuchowy gaz bierze się w reaktorze jądrowym i jak w ogóle działa elektrownia atomowa?
Reaktor jądrowy można porównać do pieca. To tam trafia atomowe paliwo - w formie tzw. pastylek uranu, które wkłada się do metalowych osłon z cyrkonu formując z nich pręty.
Rozpad jąder atomów tego pierwiastka daje energię cieplną, która ogrzewa krążącą w tym systemie wodę. Woda zamienia się w parę wodną i przechodząc przez turbiny wytwarza prąd. Może mieć dwa obiegi jak w reaktorach parowo-ciśnieniowych (PWR) lub jeden jak w reaktorach wodno-wrzących BWR. Takich, jak w elektrowni Fukushima.
Jak tłumaczy mgr inż. Jerzy Kozieł, zastępca dyrektora ds. bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej Instytutu Energii Atomowej POLATOM, w tym wypadku woda z reaktora jest kierowana na turbinę. - Oczywiście wtedy muszą być spełnione odpowiednie warunki, żeby ta woda była czysta, żeby turbina nie była atakowana przez promieniowanie - mówi.
Bezpieczniejsze PWR
W drugim, popularniejszym rodzaju reaktorów PWR są dwa obiegi wody. - Jest obieg pierwotny, który chłodzi reaktor, i obieg wtórny, w którym woda zamienia się w parę i który powoduje obracanie się turbiny – dodaje Kozieł.
Woda płynąca w pierwszym obiegu nie wrze dzięki temu, że jest wtłoczona pod bardzo dużym ciśnieniem. Dopiero w drugim obiegu, w generatorze pary woda się skrapla i przechodzi przez turbiny, by w końcu wytworzyć prąd.
- Reaktory PWR są uważane za trochę bezpieczniejsze niż BWR, dlatego, że mają dodatkowy jeszcze stopień izolacji reaktora od pary, która jest wyprowadzona z objętości budynku reaktora – mówi Jerzy Wojciech Mietelski z Instytutu Fizyki Jądrowej im. Henryka Niewodniczańskiego PAN.
To nie Czarnobyl
Eksperci zapewniają jednak, że japońskie incydenty to tylko cień tego, co stało się w Czarnobylu. Tam przede wszystkim zastosowano jeszcze inne reaktory typu RBMK.
- W Czarnobylu moderatorem był grafit, co samo w sobie było bardzo niebezpieczne, bo dzięki obecności grafitu możliwy był ten 10-dniowy pożar. Co w Japonii nie ma miejsca, bo nie ma czegoś takiego, co mogłoby się tak długo palić – opowiada Mietelski.
W Japonii po potężnym trzęsieniu ziemi reaktory wyłączyły się automatycznie. Ale w środku wciąż dochodziło do reakcji jądrowych i przegrzania się prętów paliwowych. W wyniku kontaktu wody z układu chłodzenia z cyrkonowymi powłokami prętów z uranem powstał z niej wodór. To on eksplodował w Fukushimie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24