Ciągle długa droga do NATO dla Gruzji i Ukrainy

Aktualizacja:

- Spójrzmy na te kraje [Gruzję i Ukrainę - red.] realistycznie. W najbliższych latach nie będzie dla nich oferty wejścia do Sojuszu - oświadczył niespodziewanie Daniel Fried, jeden z wiceszefów dyplomacji, pisze w czwartkowym wydaniu "Gazeta Wyborcza". To może oznaczać porażkę inicjatywy administracji George'a W. Busha, która po raz ostatni już próbowała przekonać Europę do szybkiego rozszerzenia NATO na wschód.

Powołując się na anonimowego dyplomatę, amerykański dziennik "The New York Times" pisał na swoich e-stronach w środę o "prawdziwym zwrocie w stanowisku Stanów Zjednoczonych". Waszyngton miał podjąć próbę przekonania głównie Niemiec i Francji do zaoferowania członkostwa Tbilisi i Kijowowi bez konieczności wypełniania całego szeregu wymagań formalnych.

Jednak szefowa amerykańskiej dyplomacji Condoleeza Rice rozwiała nadzieję. - Nie będziemy naciskać sojuszników na przyznanie Ukrainie i Gruzji planu na rzecz członkostwa [Membership Action Plan, MAP - red.] - podkreśliła.

Długa rozmowa telefoniczna

Amerykańska Sekretarz Stanu Condoleeza Rice odbyła w środę - jak donosił "The New York Times" - szereg długich rozmów telefonicznych. Waszyngton łączono przede wszystkim z Paryżem i Berlinem, gdzie badała, czy tamtejsi politycy zgodzą się na obejście formalnej procedury.

Przynajmniej 10 przeciw

Pośród 26 państw członkowskich, 10 sprzeciwiło się pomysłowi na wtorkowym posiedzeniu - napisał "The New York Times". Kraje europejskie nie tylko nie chcę bardziej drażnić Rosji, ale też wytykają krajom aspirującym brak przygotowania.

W Kijowie ponadto nie ma konsensusu, co do transatlantyckiego kursu. Zaś w Tbilisi, polityka prezydenta Micheila Saakaszwilego buzi liczne kontrowersje.

Pojawiają się dowody, że to prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili jest odpowiedzialny za wybuch wojny z Rosją [w sierpniu 2008 r. - red.] w równym, a może i większym stopniu niż Moskwa. "Gazeta Wyborcza"

- Pojawiają się dowody, że to prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili jest odpowiedzialny za wybuch wojny z Rosją [w sierpniu 2008 r. - red.] w równym, a może i większym stopniu niż Moskwa - czytamy na łamach "Gazety Wyborczej", która powołując się na źródło bliskie dyplomacji USA, tłumaczy zmianę w Waszyngtonie.

Obama popiera

Odłożenie w czasie przyjęcia Gruzji i Ukrainy zdaje się także akceptować prezydent-elekt. - Nasze źródła twierdzą, że decyzja była konsultowana z przedstawicielami Baracka Obamy (...) - czytamy w "Gazecie Wyborczej". - Zapewniają jednak, że nie oznacza to oddania Kijowa i Tbilisi.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"