Powołując się na anonimowego dyplomatę, amerykański dziennik "The New York Times" pisał na swoich e-stronach w środę o "prawdziwym zwrocie w stanowisku Stanów Zjednoczonych". Waszyngton miał podjąć próbę przekonania głównie Niemiec i Francji do zaoferowania członkostwa Tbilisi i Kijowowi bez konieczności wypełniania całego szeregu wymagań formalnych.
Jednak szefowa amerykańskiej dyplomacji Condoleeza Rice rozwiała nadzieję. - Nie będziemy naciskać sojuszników na przyznanie Ukrainie i Gruzji planu na rzecz członkostwa [Membership Action Plan, MAP - red.] - podkreśliła.
Długa rozmowa telefoniczna
Amerykańska Sekretarz Stanu Condoleeza Rice odbyła w środę - jak donosił "The New York Times" - szereg długich rozmów telefonicznych. Waszyngton łączono przede wszystkim z Paryżem i Berlinem, gdzie badała, czy tamtejsi politycy zgodzą się na obejście formalnej procedury.
Przynajmniej 10 przeciw
Pośród 26 państw członkowskich, 10 sprzeciwiło się pomysłowi na wtorkowym posiedzeniu - napisał "The New York Times". Kraje europejskie nie tylko nie chcę bardziej drażnić Rosji, ale też wytykają krajom aspirującym brak przygotowania.
W Kijowie ponadto nie ma konsensusu, co do transatlantyckiego kursu. Zaś w Tbilisi, polityka prezydenta Micheila Saakaszwilego buzi liczne kontrowersje.
Pojawiają się dowody, że to prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili jest odpowiedzialny za wybuch wojny z Rosją [w sierpniu 2008 r. - red.] w równym, a może i większym stopniu niż Moskwa. "Gazeta Wyborcza"
- Pojawiają się dowody, że to prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili jest odpowiedzialny za wybuch wojny z Rosją [w sierpniu 2008 r. - red.] w równym, a może i większym stopniu niż Moskwa - czytamy na łamach "Gazety Wyborczej", która powołując się na źródło bliskie dyplomacji USA, tłumaczy zmianę w Waszyngtonie.
Obama popiera
Odłożenie w czasie przyjęcia Gruzji i Ukrainy zdaje się także akceptować prezydent-elekt. - Nasze źródła twierdzą, że decyzja była konsultowana z przedstawicielami Baracka Obamy (...) - czytamy w "Gazecie Wyborczej". - Zapewniają jednak, że nie oznacza to oddania Kijowa i Tbilisi.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"