W niedzielę w Chorwacji rusza referendum, w którym mieszkańcy zdecydują w sprawie przystąpienia kraju do Unii Europejskiej. Lokale do głosowania będą otwarte w godz. 7-19, pierwsze częściowe wyniki spodziewane są po godz. 20. Według różnych sondaży, za wejściem do UE opowiada się 51-58 proc. Chorwatów, natomiast przeciw jest 27-33 proc.
Chorwacja podpisała traktat akcesyjny pod koniec ub.r. Musi on jednak być jeszcze ratyfikowany przez kraje UE oraz Chorwatów w referendum. Nie ma progu frekwencji koniecznego do uznania głosowania za ważne. Aby Chorwacja mogła wejść do UE, potrzeba tylko, by odpowiedź "tak" na pytanie: "Czy jest Pan/Pani za członkostwem Republiki Chorwacji w Unii Europejskiej?" dało ponad 50 proc. wyborców uczestniczących w głosowaniu.
Jeśli Chorwaci zagłosują w większości na "tak", a wszystkie kraje UE sprawnie przeprowadzą ratyfikację traktatu akcesyjnego, podpisanego za polskiej prezydencji, to Chorwacja wejdzie do UE jako 28. kraj członkowski 1 lipca 2013 roku.
Emocje rosną
W sobotę na ulicach Zagrzebia zwolennicy i przeciwnicy wejścia do UE intensywniej niż dotąd przekonywali do swoich racji.
Na wiecu skrajnych eurosceptyków w centrum stolicy interweniowała policja. Gdy na deptaku niedaleko placu bana Jelaczicia przy punkcie z broszurami minister spraw zagranicznych i europejskich Vesna Pusić rozmawiała z dziennikarzami i przechodniami, kilkaset metrów dalej, na samym placu, rozpoczynał się wiec "Ruchu dla Chorwacji - Nie dla UE", zrzeszającego skrajnie nacjonalistyczne ugrupowania.
Emocjonalne wystąpienia i dyskusje na ulicy kontrastowały ze spokojem debat telewizyjnych i naukowych, których dziesiątki organizowano przez ostatni tydzień.
W kampanii, dotychczas niemal niewidocznej na ulicach Zagrzebia, gdzie nie ma promocyjnych plakatów, a jedynym sygnałem o zbliżającym się referendum są porozwieszane na budynkach europejskie flagi, dominują ekonomiczne argumenty, a przypadkowi Chorwaci, pytani na ulicach i w sklepach, nie wykazują entuzjazmu.
Źródło: PAP