- Chiny prowadzą niespotykaną kampanię sabotowania udziału ambasadorów ceremonii wręczenia pokojowej nagrody Nobla - twierdzą przedstawiciele norweskiego komitetu noblowskiego. Udziału odmówiła Rosja, Kazachstan, Kuba, Maroko, Irak i same Chiny. 16 innych państw nie odpowiedziało na zaproszenia przed upływem wyznaczonego terminu.
Żaden z krajów, których ambasadorzy nie pojawią się na ceremonii, nie podał żadnego wyjaśnienia swojej decyzji. Członkowie norweskiego komitetu noblowskiego twierdzą, że to skutek presji Chin, które prowadzą szeroko zakrojoną akcję, mającą na celu umniejszenie rangi ceremonii wręczenia pokojowej nagrody Nobla przyznanej dysydentowi Liu Xiaobo.
- Nie znam innego przypadku, kiedy jakieś państwo tak aktywnie i bezpośrednio starało się powstrzymać ambasadorów od uczestniczenia w ceremonii - twierdzi Geir Lundestad, sekretarz komitetu.
Noblista czy przestępca
Nie wiadomo jeszcze jak ma przebiegać sama ceremonia. Sam noblista odbywa zasądzoną mu w 2009 roku karę 11 lat więzienia za zredagowanie manifestu, w którym domagał się przeprowadzenia reform demokratycznych w Chinach. Jego żona Liu Xia przebywa w areszcie domowym, a żaden z członków rodziny laureata nie zapowiadał przyjazdu na ceremonię wręczenia nagrody 10 grudnia w Oslo.
Chińskie władze twierdzą, że Liu jest zwykłym przestępcą, który złamał prawo i musie za to zapłacić. Przyznanie Nobla takiej osobie, Pekin traktuje jako obrazę i rzecz oburzającą.
Norweski Komitet Noblowski przyznał Pokojową Nagrodę Nobla 8 października. Liu Xiaobo otrzymał ją ”za długą walkę bez przemocy na rzecz podstawowych praw w Chinach”. Nagrodę stanowi medal, dyplom i czek na 10 milionów koron szwedzkich (równowartość ok. 1,1 mln euro).
mk//kdj
Źródło: Reuters