Załoga frachtowca "Arctic Sea" miała zostać zabita, a statek zatopiony, jeśli żądania porywaczy nie zostałyby spełnione. Dwa dni po odbiciu jednostki poznajemy coraz więcej szczegółów tajemniczego zaginięcia.
W zamian za uwolnienie jednostki wraz z 15-osobową rosyjską załogą porywacze żądali 1,5 miliona dolarów. W razie odmowy, w ciągu pięciu dni rosyjscy marynarze mieli zostać zabici, a statek zatopiony. Swoje żądania przedstawiciel grupy, która opanowała statek, skierował do firmy ubezpieczającej jednostkę.
- Porywacz powiedział, że jeśli te żądania nie zostaną spełnione, albo firma ubezpieczeniowa przekaże te informacje policji, członkowie załogi zostaną jeden po drugim zabici, a okup podwyższony - zdradził wiceprezydent Renaissance Insurance. Jednak ubezpieczyciel, wbrew żądaniom, przekazał nagranie telefoniczne rosyjskim służbom specjalnym.
Co dalej w porywaczami?
Z danych przekazanych przez RIA Novosti wynika, że 8 osób podejrzanych o porwanie "Arctic Sea" zostało już przesłuchanych. Rosyjska Prokuratura Generalna prowadzi śledztwo dotyczące "porwania przez grupę zorganizowaną".
We wtorek ujawniono też, że komisja do spraw bezpieczeństwa morskiego nieustannie śledziła kurs statku od czasu, kiedy kontakt z nim się urwał. Nie informowano jednak o tym ze względu na bezpieczeństwo załogi.
Tygodnie poszukiwań
Frachtowiec "Arctic Sea", który pływa pod maltańską banderą, zaginął w ubiegłym miesiącu po przejściu Cieśniny Kaletańskiej. Na jego pokładzie znajdował się ładunek fińskiego drewna o wartości 1,3 mln euro.
Statek miał znaleźć się 4 sierpnia w algierskim porcie Bidżaja - tak się jednak nie stało. Po raz ostatni kontakt z 15-osobową rosyjską załogą statku nawiązano 28 lipca. 31 lipca portugalski okręt straży przybrzeżnej widział jednostkę na Atlantyku.
Wcześniej Interpol poinformował, że 24 lipca na wodach szwedzkich na pokład statku wdarli się zamaskowani mężczyźni, którzy pozostali na pokładzie przez kilkanaście godzin.
Źródło: PAP, lex.pl