Polski zapał do tarczy antyrakietowej słabnie? W "Kropce nad i" TVN24 szef MSZ Radosław Sikorski stwierdził, że Warszawa chce kontynuować rozmowy z Waszyngtonem na temat instalacji, ale "nie z jakąś natarczywą łapczywością".
Sikorski złożył takie oświadczenie przy okazji omawiania swojej popołudniowej rozmowy telefonicznej z sekretarz stanu USA Hillary Clinton. - Clinton zadzwoniła do mnie. W zamyśle kurtuazyjna rozmowa, przekształciła się w rzeczowy dialog - mówił minister.
Jak przyznał, "wątek tarczy antyrakietowej się pojawił", ale nie był on specjalnie eksponowany. Sikorski przyznał, że powszechnie wiadomo, że administracja Baracka Obamy przygląda się wszystkim programom pozostawionym przez ekipę George'a W. Busha, w tym programowi tarczy antyrakietowej. Dopytywany czy on jest zwolennikiem instalacji elementów tarczy w Polsce odpowiedział: - Tak, jestem.
Najważniejsza jest umowa polityczna
Ale dla Polski najważniejsze jest, podkreślił Sikorski, "żeby została wypełniona deklaracja polityczna między dwoma rządami". W deklaracji towarzyszącej umowie w sprawie tarczy antyrakietowej, podpisanej w sierpniu 2008 r., Polska i USA zobowiązały się, że będą wspólnie działać przeciwko militarnym i pozamilitarnym zagrożeniom. Dokument przewiduje też m.in. powołanie Grupy Konsultacyjnej ds. Współpracy Strategicznej.
W deklaracji jest również mowa o rozmieszczeniu w Polsce amerykańskiej baterii rakiet Patriot i ustanowieniu do 2012 roku garnizonu, który będzie zapewniał wsparcie dla tej baterii.
Sikorski ma nadzieję, że do rozmieszczenia garnizonu niedługo dojdzie, ponieważ Stany Zjednoczone "są porządnym krajem" i dotrzymują umów. - Wybieram się do Waszyngtonu jeszcze w lutym, będziemy rozmawiać - zakończył wątek Sikorski.
Ciężkie czasy dla resortu
W "Kropce nad i" minister mówił też o kryzysie finansowym i cięciach, które dotknęły jego resort. Sikorski przyznał, że w związku z szukaniem oszczędności będzie w tym roku likwidował polskie placówki dyplomatyczne, a z drugiej strony nie powstaną te planowane wcześniej, np. nowy konsulat na Ukrainie (zamiast trzech będą dwa).
Ministerstwo szuka też oszczędności sprzedając zbędne mienie, m.in. nieruchomości. Cięcia dotkną też urzędników MSZ. - Będą zwolnienia. W zeszłym roku cięliśmy etaty, w tym roku też - oznajmił Sikorski. Nie odpowiedział jednak na pytanie, ile osób straci pracę. - To jest przedmiotem badań - dodał minister.
Szef polskiej dyplomacji przyznał, że kryzys finansowy dotyka MSZ w szczególny sposób. Resort dostaje bowiem pieniądze z budżetu w złotówkach, a ponad 60 proc. środków wydaje w dolarach i euro. Stąd budżet resortu jest wyjątkowo narażony na niekorzystne zmiany kursu tych walut, które ostatnio poszły ostro w górę, zmniejszając dostępne środki MSZ o prawie 25 proc.
Misje wojskowe do likwidacji?
Rządowe cięcia będą też dotyczyć wojskowych misji zagranicznych, przyznał Sikorski. Te niepriorytetowe czeka obniżenie budżetów, a niektóre mogą być nawet zlikwidowane. Minister nie chciał zdradzić, które dotknie ten los.
Na pewno jednak niezagrożona jest misja w Afganistanie, która "w tym roku jest absolutnym priorytetem dla NATO i nowej administracji amerykańskiej".
Źródło: tvn24.pl, TVN24