Blisko 200 agresywnych demonstrantów starło się z policją w Atenach. Funkcjonariusze zostali obrzuceni koktajlami Mołotowa, policja użyła gazu łzawiącego. Tłum zaatakował też byłego ministra transportu Kostisa Hacidakisa. Zamieszki wybuchły podczas kolejnego, siódmego już w tym roku strajku generalnego przeciwko oszczędnościom i zmianom w prawie pracy, które parlament przyjął w nocy z wtorku na środę.
Strajk generalny paraliżuje Grecję. Nie działa transport publiczny, przestrzeń powietrzna nad krajem jest zamknięta, nie są nadawane wiadomości.
W strajku udział biorą także nauczyciele, lekarze, pracownicy sądów, banków, poczt oraz przedsiębiorstw państwowych, głównie energetycznych. Do uczestnictwa w strajku wezwały także związki zawodowe zrzeszające farmaceutów oraz pracowników sektora budowlanego.
Policja twierdzi, że w marszu wzięło udział 20 tysięcy osób. Związki zawodowe są zdania, że było ich 50 tysięcy.
Godzina zamieszek
Sam marsz przebiegał spokojnie, jednak za sprawą agresywnych demonstrantów Ateny przerodziły się na godzinę w pole bitwy. Protestujący rzucali bomby zapalające. Podpalili kilka samochodów, a także balkon luksusowego hotelu na centralnym placu miasta, Syntagma.
Wykrzykując "Złodzieje! Wstydźcie się!" uczestnicy protestu rzucili się na Kostisa Hacidakisa, byłego ministra transportu i deputowanego, gdy wychodził on z parlamentu. Ministrowi po chwili udało się schronić w pobliskim budynku.
Jak poinformowała policja zatrzymano 10 osób, trzy osoby zostały ranne.
Protestują przeciwko reformom
W nocy z wtorku na środę parlament stosunkiem głosów 156 do 130 przyjął w trybie pilnym dwie reformy prawa pracy, obejmujące m.in. kolejne redukcje płac i możliwość przenoszenia niektórych pracowników sektora publicznego do innych zajęć w ramach restrukturyzacji.
Przedstawiciele socjalistycznego rządu premiera Jeorjosa Papandreu podkreślali, że zmiany prawa pracy są konieczne, aby pogrążony w kryzysie zadłużenia kraj mógł nadal korzystać z międzynarodowego pakietu ratunkowego. Pakiet ten opiewa w sumie na 110 miliardów euro i jest rozłożony na trzy lata.
Źródło: PAP, ATPN