Niedaleko miejsca eksplozji, w której na hiszpańskiej Majorce zginęły dwie osoby, policja rozbroiła drugą bombę. Cały czas trwa obława na zamachowców. Hiszpańska policja odblokowała już zamknięte tymczasowo lotnisko. Porty są nadal zamknięte, by uniemożliwić zamachowcom ucieczkę.
Eksplozja nastąpiła w Palmanova, nieopodal pałacu Marivent, gdzie hiszpańska rodzina królewska spędza tradycyjnie letnie wakacje. Ofiarami są członkowie Guardia Civil - policyjnej formacji stanowiącej część Sił i Korpusów Bezpieczeństwa Państwowego Królestwa Hiszpanii. Zginęli, gdy pod ich samochodem wybuchła bomba. Na razie nie wiadomo dokładnie, ilu jest rannych i w jakim są stanie.
Wkrótce po eksplozji policja znalazła i rozbroiła kolejną bombę, umieszczoną pod drugim samochodem, w pobliżu miejsca zamachu. - Drugą bombę umieszczoną pod radiowozem znaleziono przed koszarami zniszczonymi w pierwszym zamachu. Została już unieszkodliwiona - powiedział rzecznik gwardii.
Podobnie jak w środę, tak i dziś władze oskarżyły ETA o przeprowadzenie zamachu. Jeden z przedstawicieli lokalnych władz nazwał baskijskich działaczy "bandą szalonych morderców". W piątej ETA obchodzi 50-lecie istnienia.
Majorka zablokowana
Zgodnie z zapowiedziami władze zamknęły lotnisko i port na wyspie. Działania policji mają uniemożliwić ucieczkę tym, którzy przeprowadzili krwawy zamach. Tuż po godzinie 16:00, w samym środku sezonu turystycznego, zamknięto miejscowe lotnisko. Z Palma de Mallorca zaplanowano na czwartek 660 lotów, z czego połowa odbyła się przed wprowadzeniem obostrzeń. Port lotniczy odblokowano ponownie około godziny 18:00, jednak wciąż zamknięte są porty morskie.
Na Majorce rozmieszczono też siły bezpieczeństwa w ramach operacji "Jaula" (hiszp. klatka), mającej na celu ujęcie zamachowców. Wybiera się tam szef hiszpańskiego rządu Jose Luis Zapatero i minister spraw wewnętrznych Alfredo Rubalcaba, który będzie nadzorował dochodzenie. W rozmowie z nimi zamachy potępił król Juan Carlos.
W środę uderzyła ETA
Czwartkowy zamach był drugim atakiem bombowym w Hiszpanii w ciągu dwóch dni. W środę rano bomba podłożona przed budynkiem Guardia Civil wybuchła w mieście Burgos na północy Hiszpanii. Lekko ranne zostały 64 osoby. Policja oskarżyła o przygotowanie zamachu baskijskich separatystów z ETA.
Po czwartkowym zamachu podejrzanych jeszcze nie wskazano. Nikt też na razie do niego się nie przyznał.
Baskowie znów zabijają
ETA, czyli Euskadi Ta Askatasuna - Kraj Basków i Wolność, od 40 lat walczy z rządem hiszpańskim o niepodległość Kraju Basków. Organizacja powstała za rządów generała Franco w 1959 roku, a jej pierwszą śmiertelną ofiarą był zamordowany w 1968 roku szef policji San Sebastian.
Podczas swojej walki zabiła ponad 800 osób. Apogeum przemocy miało miejsce w 1980 roku, kiedy to z rąk ETA zginęło prawie 100 osób.
Ostatni śmiertelny zamach przeprowadzony przez ETA miał miejsce 19 czerwca. Wtedy to zginął inspektor policji, w którego samochodzie w Bilbao wybuchła bomba.
Badania pokazują, że większość Basków chciałaby jakiejś formy niepodległości, to jednak poparcie dla przemocy w wykonaniu ETA wyraża wciąż malejąca mniejszość.
Źródło: reuters, pap