Ponad 150 tys. ludzi wzięło w sobotę w Londynie udział w marszu pod hasłem Future That Works zakończonego wiecem w Hyde Parku. Protestowano przeciwko rządowej polityce cięć. Marsz długości kilku kilometrów prowadzili młodzi bezrobotni.
Wiece i marsze odbyły się także w Glasgow i Belfaście. Do Londynu przyjechano na demonstrację specjalnie wyczarterowanymi autobusami i pociągami z różnych części kraju.
Zbyt gwałtowne zaciskanie pasa
Premier David Cameron we wpisie na Twitterze skrytykował obecność na wiecu lidera opozycyjnej Partii Pracy Eda Milibanda, stwierdzając, że nie wyciągnął on żadnych wniosków z wieloletnich rządów Partii Pracy (1997-2010), które napędziły deficyt i dług.
Przemawiając w Hyde Parku Miliband powiedział, że cięcia zostałyby wprowadzone bez względu na to, która partia byłaby u władzy, ale skrytykował rządzącą koalicję torysów i liberałów za to, że tnie wydatki "zbyt szybko i zbyt głęboko". Dodał, iż obcina ona podatki dla najbogatszych podwyższając je dla całej reszty.
Więcej cięć, a efektów brak
Sekretarz generalny centrali związkowej TUC, organizatora sobotniej demonstracji, Brendan Barber ze swej strony zauważył, że cięcia i oszczędności nie przynoszą pożądanych efektów, a nawet przynoszą skutki odwrotne od zamierzonych.
- Ponad 2,5 mln ludzi jest bez pracy, a dalsze 3 mln nie jest zatrudnionych w wymiarze niezbędnym, by związać koniec z końcem, płace spadają miesiąc w miesiąc od trzech lat - wskazał w wypowiedzi dla BBC.
- Nieustanna oddolna presja na płace i wynikający stąd spadek poziomu życia wyraźnie zaszkodziły zaufaniu i popytowi w gospodarce. Zniechęca to firmy do inwestowania - dodał.
Równocześnie Barber zdystansował się od pomysłów zorganizowania generalnego strajku postulowanego przez niektórych działaczy związkowych, zauważając, że ogół społeczeństwa jest im przeciwny.
Zdaniem TUC, rząd zamiast cięć godzących w najuboższych, powinien przyjąć alternatywny program zakładający gruntowną reformę bankowości, której praktyki obwiniane są za kryzys, odstąpić od zamrożenia płac w sektorze publicznym i wdrożyć strategię rozwoju gospodarki pobudzającą przemysł wytwórczy i zwiększenie zatrudnienia.
Oszczędności kosztem pracowników
Związek zawodowy GMB w oświadczeniu wydanym w przededniu marszu stwierdził, że brytyjska gospodarka jest w recesji szósty rok z rzędu i że prognozy dotyczące skutków cięć dla gospodarki okazały się zaniżone, a prognozy dotyczące perspektywy wzrostu - zawyżone.
Niezadowolenie ludzi pracy budzi ogłoszony w czerwcu 2010 r. dwuletni plan zamrożenia płac strefy budżetowej, podyktowany dążeniem do zaoszczędzenia 3,3 mld funtów, który w listopadzie ub.r. został wydłużony o 2 lata przez ograniczenie skali podwyżek płac do 1 proc. rocznie. Dzięki temu rząd zaoszczędzi dalsze 1,1 mld funtów.
Więcej "bolesnych decyzji"
Na początku października minister finansów George Osborne ogłosił, że wydatki brytyjskiego rządu na świadczenia socjalne zmniejszą się dodatkowo o 10 mld funtów do roku budżetowego 2016/2017. W 2010 roku rząd ogłosił redukcję wydatków na ten cel o 18 mld funtów do 2015 roku. Z kolei premier David Cameron ostrzegł, że gorsze niż oczekiwano prognozy gospodarcze oznaczają więcej "bolesnych decyzji".
Priorytetem rządu jest naprawa finansów publicznych: zmniejszenie deficytu i długu. Rzecznik rządu przestrzegł przed forsowaniem akcji strajkowej, uznając to za przejaw nieodpowiedzialności. Ostrzegł też, że strajki niczego nie dadzą.
Najnowsza prognoza MFW dla brytyjskiej gospodarki zakłada, że PKB będzie w br. pod kreską - 0,4 proc.
Autor: zś\mtom / Źródło: PAP