Niemiecka policja otrzymała list, w którym włoska grupa nazywająca się "Nieformalną Federacją Anarchistów" przyznaje się do wysłania listu-bomby do szefa Deutsche Banku Josefa Ackermanna. Jak poinformowali śledczy, z listu wynika, że mogły zostać wysłane jeszcze dwie podobne przesyłki.
- Z pierwszych ustaleń śledztwa wynika, że chodzi o sprawną bombę listową - poinformowano w komunikacie policji kryminalnej w Wiesbaden i prokuratury we Frankfurcie nad Menem. Dochodzenie w sprawie przesyłki przejęły urząd kryminalny landu Hesja i prokuratura frankfurcka.
Do próby zamachu przyznała się włoska grupa znana jako Nieformalna Federacja Anarchistyczna (Federazione Anarchica Informale, FAI) - podała Krajowa Policja Śledcza (LKA). W liście, który uzyskała LKA, grupa ta pisze o "trzech wybuchach skierowanych w banki, bankierów, pchły i krwiopijców". Według LKA oznacza to, że najprawdopodobniej wysłane zostały dwie inne przesyłki zawierające substancję wybuchową.
Grupa FAI jest znana włoskiej policji. W 2002 roku podłożyła ładunki wybuchowe w odległości kilkudziesięciu metrów od domu ówczesnego przewodniczącego Komisji Europejskiej Romano Prodiego w Bolonii. W 2010 roku wysłała przesyłki z materiałem wybuchowym do ambasad Szwajcarii i Chile, a w marcu tego roku do włoskich koszar w Livorno.
Koperta z proszkiem wybuchowym
Wcześniej w czwartek policja potwierdziła, że koperta, adresowana do Ackermanna, zawierała wybuchowy proszek. - Nie jest to materiał wybuchowy używany w wojskowości czy przemyśle - powiedział agencji dpa rzecznik policji. Jednak - dodał - w trakcie otwierania koperty proszek mógł spowodować oparzenia dłoni, twarzy i górnej części ciała.
W przechwyconym w środę podejrzanym liście do szefa Deutsche Banku Josefa Ackermanna była bomba policja kryminalna w Wiesbaden
Wzmocniona ochrona
W związku z przechwyceniem wybuchowej przesyłki we Frankfurcie wzmocniono ochronę w oddziałach Deutsche Banku i poinformowano pracowników o zajściu.
Pochodzący ze Szwajcarii Josef Ackermann kieruje Deutsche Bankiem od dziewięciu lat i w przyszłym roku odejdzie ze stanowiska. Jest postacią kontrowersyjną ze względu na milionowe wynagrodzenie i wpływy w polityce. W miejscach publicznych zawsze towarzyszą mu ochroniarze.
Źródło: PAP, Reuters