WHO wysłała w środę misję do Sierra Leone, by ustalić, w jaki sposób zaraził się specjalista tej organizacji. W kraju tym zmarł trzeci zakażony lekarz. Odrębne ognisko eboli rozprzestrzenia się w Kongu. Afrykański Bank Rozwoju ostrzega przed załamaniem gospodarki.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) postanowiła tymczasowo wycofać personel z laboratorium w Sierra Leone po tym, gdy jeden ze specjalistów zaraził się wirusem eboli. Organizacja w środę poinformowała, że zarażony ekspert został przyjęty do specjalizującego się w leczeniu chorób bardzo zakaźnych szpitala uniwersyteckiego Hamburg-Eppendorf (UKE).
Stan pacjenta nie jest znany, lecz ponieważ nie wiadomo nadal, w jaki sposób specjalista epidemiolog mógł się zarazić wirusem eboli, do Sierra Leone wysłano ekspertów, którzy mają to zbadać i określić, czy zakażenie nastąpiło poprzez kontakt z chorymi, czy też jakąś inną drogą - powiedziała rzeczniczka WHO Christy Feig.
400 osób z WHO w Afryce bada ebolę
Feig dodała, że zadaniem tego zespołu jest też określić, czy istnieje jakieś zagrożenie dla osób mieszkających i pracujących w tym rejonie, które nie zostało jeszcze odkryte. WHO wysłała do Afryki Zachodniej blisko 400 osób, zarówno spośród własnego personelu medycznego, jak i z organizacji stowarzyszonych. Również w środę WHO poinformowała, że w Sierra Leone zmarł trzeci lekarz, który zaraził się ebolą. Rząd Francji zarekomendował liniom Air France, by "tymczasowo" zawiesiły loty do stolicy Sierra Leone, Freetown, ze względu na epidemię eboli. AFP podaje, że parę dni temu kilka związków zawodowych również wezwało Air France do zawieszenia lotów do Konakry, stolicy Gwinei, Freetown oraz Lagos w Nigerii. Misja ONZ w Demokratycznej Republice Konga (MONUSCO) poinformowała w środę, że odblokowała z funduszy rezerwowych 1,5 mln dol., by ułatwić walkę z epidemią. Rząd w Kinszasie ocenił, że będzie potrzebował na wsparcie systemu opieki zdrowotnej i blokowanie rozprzestrzeniania się epidemii 4,5 mln dol. Władze kongijskie są też przekonane, że ebola, która dotknęła ich kraj, to ognisko odrębne od tego, które zidentyfikowano w Liberii, Gwinei, Sierra Leone i Nigerii. Z krajami tymi RDK nie ma żadnej wspólnej granicy.
Epidemia trwa od początku roku
W RDK od 11 sierpnia na ebolę zmarło 13 osób. W pozostałych krajach Afryki Zachodniej epidemia rozpoczęła się na początku 2014 roku. Prezes Afrykańskiego Banku Rozwoju Donald Kaberuka powiedział w rozmowie z Reuterem, że epidemia eboli powoduje kolosalne straty dla afrykańskiej gospodarki i prawdopodobnie doprowadzi do spowolnienia wzrostu gospodarczego rzędu 4 proc. Firmy transportowe i linie lotnicze zawieszają obsługę połączeń z krajami dotkniętymi chorobą; zamiera handel, wycofują się inwestorzy. "Spadają przychody i poziom rezerw walutowych, rynki przestają działać, a biznesmeni wyjechali - to bardzo, bardzo zaszkodzi gospodarce" - powiedział Kaberuka. Systemy opieki medycznej krajów Afryki Zachodniej już są przeciążone - dodał Kaberuka - a sytuację pogarsza to, że odrębne ognisko epidemii odkryto w DRK. WHO poinformowała w środę, że przygotowała już "zespół szybkiego reagowania", który gotów jest pomóc Kongu, gdy tylko zajdzie taka konieczność. Według pochodzącego z piątku bilansu WHO od wybuchu w marcu bezprecedensowej epidemii eboli w kilku krajach Afryki Zachodniej ponad 1400 osób zmarło, a ponad 2600 zostało zarażonych. Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka. Zarażenie odbywa się przez kontakt z płynami ustrojowymi chorego. Na ebolę obecnie nie ma dopuszczonego do obrotu leku, a śmiertelność wśród zarażonych może sięgać nawet 90 proc.
Autor: bieru/ja / Źródło: PAP