Noblistka Aung San Suu Kyi, stojąca na czele birmańskiej opozycji, rozpoczęła swą kampanię przed pierwszymi wolnymi wyborami w Birmie od czasu zakończenia rządów wojskowych.
W przesłaniu wideo zamieszczonym na portalu kierowanej przez nią Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) Suu Kyi podkreśliła, że Birma znalazła się w ważnym punkcie zwrotnym i wezwała społeczność światową do monitorowania listopadowych wyborów parlamentarnych. Zaakcentowała, że wybory powinny być wolne i uczciwe, a jednocześnie wyraziła przekonanie, że jeszcze ważniejszy będzie okres przejściowy po wyborach.
Szansa na wielką zmianę
Obserwatorzy przewidują, że NLD wygra wybory 8 listopada i że będzie to oznaczać wielką zmianę na scenie politycznej w Birmie - do głosu dojdą demokratyczni aktywiści, wykluczeni z życia publicznego przez prawie pół wieku rządów wojskowych.
Od 2011 roku Birma jest rządzona przez nominalnie cywilne władze, złożone z emerytowanych generałów. Od kilku miesięcy, wraz ze zbliżaniem się listopadowego głosowania, birmański rząd jest oskarżony o zaostrzenie stanowiska i ograniczanie swobód.
NDL zdecydowanie wygrała wybory w 1990 roku, ale rządząca wtedy junta nie uznała tego wyniku.
- Po raz pierwszy od dziesięcioleci nasz naród będzie miał realną szansę doprowadzenia do realnej zmiany. To szansa, której nie wolno nam zaprzepaścić - podkreśliła Suu Kyi, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla. Zaapelowała też do świata słowami: - Proszę, pomóżcie nam, obserwując to co dzieje się i będzie działo przed wyborami, podczas wyborów i - co ma zasadnicze znaczenie - po wyborach.
Wojskowi trzymają się mocno
Niespełna miesiąc temu usunięty został ze stanowiska szef birmańskiej partii rządzącej - Partii Związku Solidarności i Rozwoju (USDP) - Shwe Mann, który sygnalizował gotowość współpracy z Suu Kyi. Wywołało to obawy, że prezydent Thein Sein i jego współpracownicy nie będą chcieli oddać władzy, nawet jeśli opozycja wygra wysoko.
Konstytucja Birmy uniemożliwia Suu Kyi ubieganie się o urząd prezydenta, stanowi bowiem, że jest on niedostępny dla osób, których dzieci są obywatelami innych państw. Obaj synowie Suu Kyi są Brytyjczykami, był nim też jej zmarły w 1999 roku mąż.
Zgodnie z ustawą zasadniczą 25 proc. miejsc w parlamencie jest zarezerwowanych dla wojskowych. Aby wprowadzić zmiany w konstytucji, konieczne jest poparcie co najmniej 75 proc. deputowanych, co daje armii prawo weta nad reformami. Poprawki, zgodnie z którymi próg ten zostałby obniżony do 70 proc., w czerwcu nie uzyskały wystarczającego poparcia w parlamencie.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: CC BY-SA 3.0 | Claude Truong-Ngoc