Niemal trzy tysiące osób, w większości ubranych na biało, uczestniczyło w niedzielę w Liege we wschodniej Belgii w marszu upamiętniającym trzy ofiary śmiertelne ataku dżihadysty. Do zamachu przyznało się terrorystyczna organizacja, tak zwane Państwo Islamskie (IS).
Sprawca - urodzony w Belgii 31-letni Benjamin Herman - stał się w więzieniu radykalnym wyznawcą islamu, a celem jego ataku była policja. We wtorek zabił w Liege dwie policjantki i przypadkowego mężczyznę, siedzącego w samochodzie, nim sam został zastrzelony przez antyterrorystów. Rannych zostało też czterech policjantów, w tym jeden ciężko.
Najpierw róże, później balony
Uczestnicy niedzielnego marszu - krewni i koledzy ofiar, a także mieszkańcy Liege - przeszli ulicami centrum miasta. Złożyli białe róże na miejscu zamachu, a na zakończenie wypuścili w powietrze setki białych balonów.
- Uważam obecność tu za ważną, chodzi o wsparcie rodziny, o to, by pokazać, że jesteśmy razem, by ich wesprzeć - przekonywała Marie Pousset, jedna z uczestniczek marszu. - Wiele emocji, bólu, smutku, lecz jednocześnie dobrze jest widzieć, że ludzie się zmobilizowali, że odpowiedzieli na apel - zaznaczył Cedric Callenaere, inny uczestnik marszu.
Pogrzeby dwóch policjantek - 54-letniej Lucile Garcii i 44-letniej Sorayi Belkacemi - odbędą się 5 czerwca w Liege. Weźmie w nich udział przedstawiciel króla Belgów Filipa I, członkowie rządu, władze lokalne i policjanci z całej Belgii. Trzecia ofiara - student Cyril Vangriecken zostanie pochowany w poniedziałek.
Autor: pqv//now / Źródło: PAP