Dziennikarka z Bobrujska na wschodzie Białrousi została ukarana grzywną 4,8 mln rubli białoruskich (1,5 tys. zł) za pracę dla zagranicznych mediów bez akredytacji. Podstawą był artykuł opublikowany na portalu Biełsat TV - podało niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ). Jednocześnie stowarzyszenie zażądało od białoruskich władz, by zaprzestano administracyjnego ścigania dziennikarzy i wywierania na nich presji za współpracę z zagranicznymi mediami.
Sąd w Bobrujsku na wschodzie Białorusi na posiedzeniu w czwartek uznał dziennikarkę "Bobrujskiego Kuriera" Marynę Mauczanawą za winną "nielegalnego wytwarzania i rozpowszechniania produktów medialnych". "Faktycznie zarzucano jej, że na stronie niezależnego kanału telewizyjnego Biełsat pojawił się podpisany przez nią tekst" - pisze BAŻ.
Artykuł dziennikarki dotyczył ruchu charytatywnego Klub-5000, który pomaga klinikom onkologicznym.
Mauczanawa nie uznała swojej winy, wskazując na konstytucyjne prawo do swobodnego rozpowszechniania informacji. Uważa ona, że orzeczenie sądu wpisuje się w próby zastraszenia dziennikarzy przez władze przed wyborami prezydenckimi na Białorusi, które mają się odbyć w przyszłym roku.
Dziennikarze apelują do władz
BAŻ podkreśla, że przypadek Mauczanawej nie jest odosobniony i w ostatnim czasie w różnych miastach Białorusi zapadały podobne wyroki. Niezależne stowarzyszenie przypomina m.in., że w maju skazano na karę grzywny prezentera Biełsatu Alesia Zaleuskiego. Stowarzyszenie zażądało od białoruskich władz, aby zaprzestały ścigania dziennikarzy i wywierania na nich presji za współpracę z zagranicznymi mediami.
"Żądamy, by pracownicy organów spraw wewnętrznych i innych organów państwowych zaprzestali administracyjnego ścigania dziennikarzy freelancerów i wywierania na nich presji w związku z publikowaniem przez nich materiałów w zagranicznych mediach" - napisało BAŻ w oświadczeniu.
Stowarzyszenie domaga się także, by podmioty ustawodawcze Białorusi dostosowały prawodawstwo kraju dotyczące wolności słowa do konstytucji oraz Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 r.
Wskazany artykuł nie przewiduje karania
BAŻ zwraca uwagę, że ściganie dziennikarzy, których nazwiska i publikacje pojawiają się w zagranicznych mediach, jest niezgodne z prawem i "nosi otwarcie charakter zastraszania i szantażu". Stowarzyszenie podkreśla, że artykuł kodeksu postępowania administracyjnego, na który powołują się władze w sprawach przeciwko dziennikarzom, nie przewiduje karania za pracę bez akredytacji. Zauważa też, że wymóg posiadania przez białoruskich obywateli akredytacji białoruskiego MSZ na uzyskiwanie i rozpowszechnianie informacji w zagranicznych mediach jest sprzeczny z konstytucją i międzynarodowymi zobowiązaniami Białorusi. Konstytucja gwarantuje im bowiem prawo do uzyskiwania i rozpowszechniania informacji o działalności organów państwowych, a także życiu politycznym, gospodarczym i kulturalnym kraju.
Przedstawicielka OBWE ds. wolności mediów Dunja Mijatović podkreśliła w połowie miesiąca, że media na Białorusi nadal stykają się z poważnymi wyzwaniami i władze kraju powinny wykazać wolę wprowadzenia międzynarodowych standardów w sferze wolności słowa. Mijatović zwróciła również uwagę na konieczność niezwłocznych zmian w ustawie o mediach, która jej zdaniem ogranicza ich wolność. Wskazała m.in., że należy zmienić wymóg akredytacji dziennikarzy i zapewnić im skuteczniejsze sposoby zdobywania informacji.
Autor: kło\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Belsat.eu