W sobotę policja starła się z grupą około 300 Arabów o statusie bezpaństwowców na obrzeżach stolicy Kuwejtu. Protestujący domagali się przyznania obywatelstwa, z którym wiążą się dodatkowe prawa i przywileje. Siedem osób zostało rannych.
Do starać doszło w miasteczku Al-Salbija leżącym na obrzeżach stolicy kraju. Policja użyła gazów łzawiących, by rozpędzić protestujących.
Pierwsze protesty
To był kolejny protest bezpaństwowców mieszkających w Kuwejcie. W piątek ponad tysiąc Arabów-apartydów demonstrowało w mieście Dżahra, położonym na północ od stolicy kraju. Kuwejckie Towarzystwo Praw Człowieka ocenia, że zatrzymano od 100 do 140 protestujących. Większość z nich zwolniono w sobotę.
Piątkowe manifestacje były pierwszymi tego rodzaju manifestacjami w zasobnym w ropę naftową emiracie. Protesty i niepokoje w świecie arabskim trwają od czasu, gdy przed dwoma miesiącami zaiskrzyło w Tunezji.
Walczą o swoje
Bezpaństwowi Arabowie w Kuwejcie to w większości potomkowie koczowników. Od dawna domagają się oni przyznania obywatelstwa oraz związanych z nim korzyści - m.in. bezpłatnej oświaty i opieki zdrowotnej oraz dostępu do prac zastrzeżonych wyłącznie dla Kuwejtczyków.
Przyznanie statusu obywateli uniemożliwiają im rygorystyczne przepisy.
Źródło: PAP