Premier Włoch Silvio Berlusconi ze względów bezpieczeństwa, na wyraźną sugestię sił specjalnych od kilku nocuje w gmachu Kancelarii Rady Ministrów, Palazzo Chigi, a nie w swej prywatnej rzymskiej rezydencji - ujawniła w sobotę włoska prasa.
Zdaniem dziennika "La Repubblica" wszystko związane jest z alarmem, jaki podniosły włoskie służby w trakcie dochodzenia po niedawnym zamachu bombowym w Mediolanie. Wtedy to Libijczyk Mohamed Game zdetonował ładunek wybuchowy przy wejściu do koszar karabinierów raniąc się ciężko. Poza nim lekkie obrażenia odniósł tylko wartownik.
W trakcie śledztwa okazało się, że mężczyzna szukał wcześniej mieszkania w pobliżu mediolańskiej posiadłości Silvio Berlusconiego w Arcore. Wiele wskazuje na to, że Game miał wspólników.
Premier w kancelarii
Po tych ustalenia służby czuwające nad szefem rządu zaleciły mu, aby przeniósł się do apartamentu w Palazzo Chigi, ponieważ ich zdaniem jego prywatna rezydencja w Wiecznym Mieście, Palazzo Grazioli - olbrzymi gmach w samym centrum, w pobliżu Placu Weneckiego - nie daje gwarancji bezpieczeństwa.
Z kolei wydawana przez rodzinę Berlusconiego gazeta "Il Giornale" wskazuje, że premier, już trzeci raz stojący na czele rządu, niezwykle rzadko korzystał z mieszkania w swej kancelarii. Raz zatrzymała go tam na kilka dni ciężka grypa, ale zasadniczo w Palazzo Chigi Berlusconi starał się spędzać jak najmniej czasu.
Źródło: Daily Telegraph