Premier Włoch Silvio Berlusconi wciąż urządza bunga-bunga - wynika z opublikowanej przez dziennik "La Repubblica", podsłuchanej przez Gwardię Finansową rozmowy przedsiębiorcy milionera Flavio Briatorego i wiceminister Danieli Santanche. - Przyjęcia odbywają się już w innej willi, nie w głównej rezydencji Berlusconiego. Jest jak dawniej, a nawet lepiej. Ta sama grupa, jakieś nowe osoby, ale jest tak samo - miał powiedzieć Briatore w rozmowie z Santanche.
Włoskie media, które rozpowszechniły zapis tej rozmowy z początku kwietnia tego roku, podkreślają, że może on jeszcze bardziej pogrążyć szefa rządu, który właśnie od dwóch miesięcy odpowiada przed sądem między innymi za korzystanie z usług nieletniej prostytutki. Tym razem, podkreśla się, ciosy zadaje mu jego własne otoczenie.
"Odbywają się już w innej willi"
Gwardia Finansowa założyła podsłuch Briatoremu, byłemu menedżerowi w stajni Renault w Formule 1, w związku z dochodzeniem w sprawie oszustw podatkowych. Sprawa ta związana jest z jego jachtem, za który miał nie płacić podatków. Przy okazji zarejestrowano rozmowy Briatorego z wiceminister w resorcie realizacji programu rządu Danielą Santanche na temat premiera Berlusconiego.
W opublikowanym przez rzymski dziennik zapisie znajduje się następująca wypowiedź Briatorego, odnosząca się do hucznych, rozwiązłych imprez, organizowanych przez 74-letniego szefa rządu: "Wszystko jest, jakby się nic nie stało". Dodał on, że przyjęcia odbywają się już w innej willi, nie w głównej rezydencji Berlusconiego, Arcore.
"Wszystko się wali"
- Jak dawniej, a nawet lepiej. Ta sama grupa, jakieś nowe osoby, ale jest tak samo - mówi Briatore. - Ale jesteś pewien, że on znowu zaczął? - pyta Santanche. - Tak, na sto procent - odpowiada Flavio Briatore. - On jest chory, Dani! - dodaje włoski przedsiębiorca w rozmowie z Danielą Santanche. Ona zaś, odnosząc się - jak ocenia "La Repubblica" - do otoczenia Berlusconiego, przyznaje: "Tu wszystko się wali".
W pierwszych komentarzach zauważa się, że znaczenie zapisu tych prywatnych rozmów polega na tym, iż swemu zdumieniu, oburzeniu i niezadowoleniu dali wyraz ludzie, którzy popierali Berlusconiego od 1994 roku, a więc od chwili, gdy pojawił się na włoskiej scenie politycznej.
Źródło: PAP