- Z miłości do Ojczyzny nie mówię o tym. Mogę tylko powiedzieć, że nie jestem w ogóle zaniepokojony - tak Silvio Berlusconi skomentował decyzję włoskiego sądu, który postanowił, że premier odpowie za korzystanie z prostytucji nieletnich i nadużycie władzy. - Basta - szef rządu uciął dalszą dyskusję na ten temat.
Kładąc nacisk na trwałość koalicji z Ligą Północną, premier oświadczył: "Szefowie Ligi wczoraj wieczorem zapewnili mnie o swej bliskości i woli kontynuowania pracy rządu". - Jesteśmy tak spójni, jak nigdy i zdecydowani dokończyć kadencję - dodał premier. Odmówił zarazem odpowiedzi na pytanie o możliwość rozpisania przyspieszonych wyborów.
W składzie sędziowskim same kobiety
Rozprawę wyznaczono na 6 kwietnia. W składzie sędziowskim znajdą się same kobiety. Politykowi grozi do sześciu lat więzienia.
W minionym tygodniu mediolańscy prokuratorzy złożyli wniosek o natychmiastowe postawienie Berlusconiego przed sądem. Według prokuratury włoski premier dopuścił się nadużycia władzy w związku z głośną sprawą prostytucji nieletnich, w którą ma być zamieszany polityk.
"Bunga bunga"
Chodzi o sprawę przyjęć nazywanych "bunga bunga", które miał organizować Silvio Berlusconi w swoich rezydencjach. Udział w nim miały brać prostytutki, również nieletnie. Główną bohaterką skandalu jest 18-letnia Karima, bardziej znana jako Ruby. Według włoskich mediów miała ona dostawać pieniądze za udział w imprezach. Włoska prasa twierdzi, że na jej konto powędrowało w sumie około ćwierć miliona euro.
Mediolańscy prokuratorzy uznali za nadużycie urzędu interwencję premiera na posterunku policji, w wyniku której nieletnia w zeszłym roku Ruby została zwolniona. Dziewczyna trafiła tam w związku z podejrzeniem o kradzież. Policja otrzymała telefon w imieniu premiera prosząc policjantów, aby zwolnili Ruby, ponieważ jest krewną prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka. Na posterunek przyjechała po nią radna regionu Lombardia, była higienistka dentystyczna Berlusconiego, Nicole Minetti. Radna miała współorganizować rozwiązłe przyjęcia w rezydencji premiera.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA