Barroso zostanie na dłużej?


Szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oficjalnie zgodził się ubiegać o reelekcję. Jego szanse zwiększa zwycięstwo prawicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Portugalczyk o swoich planach poinformował stojąc obok przebywającego z wizytą w Brukseli premiera sprawujących przewodnictwo w UE Czech Jana Fischera.

- Czuję się uhonorowany, że przewodniczący Rady Europejskiej [obecnie premier Czech - red.] zapytał mnie dziś, czy może zaproponować moje nazwisko na drugi mandat, tak by rozpocząć konsultacje przed szczytem europejskim. Zgodziłem się - powiedział Barroso.

Fischer zapowiedział, że "rozpocznie konsultacje" w tej sprawie z przywódcami państw UE, którzy zgodnie z Traktatem z Nicei muszą podjąć decyzję dotyczącą nowego przewodniczącego KE jednomyślnie.

W Europie rządzą chadecy

Nie powinno jednak być z tym większego problemu, ponieważ aż w 19 z 27 z nich u władzy są partie należące do Europejskiej Partii Ludowej, a EPL już na ostatnim kongresie w Warszawie oficjalnie poinformowała, że chce, by przewodniczącym nowej Komisji Europejskiej pozostał właśnie Barroso.

W poniedziałek chadecy oficjalnie podtrzymali poparcie, o czym zapewnił zarówno szef EPL Wilfried Martens jak i przewodniczący frakcji EPL w Parlamencie Europejskim Jospeh Daul.

Szczyt w Brukseli odbędzie się w przyszłym tygodniu.

W Parlamencie Europejskim nie będzie problemów

53-letni Barroso - były premier Portugalii, szef KE od 2004 r. - zgodnie z Traktatem z Nicei będzie musiał uzyskać jeszcze aprobatę większości eurodeputowanych.

Jego kandydatura - na razie jedyna oficjalnie zgłoszona - ma duże szanse na akceptację, ze względu na wyniki eurowyborów, które dały jeszcze większą przewagę prawicy w Strasburgu.

Lecz same głosy chadecji z EPL, nawet biorąc pod uwagę jej zwycięstwo w wyborach, nie wystarczą, by Portugalczyk pozostał na czele KE. Dlatego chadecy będą musieli szukać porozumienia z innymi.

Socjaliści chcą podebrać liberałów

Liczą przede wszystkim na liberałów. Tak jak i socjaliści, którzy jak dotąd nie zgłosili swego kandydata na przewodniczącego KE. Lider Zielonych w PE Daniel Cohn-Bendit wezwał jednak socjalistów, liberałów i lewicę do zbudowania koalicji przeciwko Barroso i popierającej go chadecji.

Łącznie wymienione przez Cohn-Bendita partie, nawet gdyby się porozumiały, i tak nie mają większości w liczącym 736 miejsc PE (czyli 369 eurodeputowanych). Socjaliści mają mieć 162 mandaty, liberałowie 80, a różne partie lewicowe i komuniści 33. Czyli razem z Zielonymi - góra 328.

Głosowanie dotyczące zaprzysiężenia przewodniczącego i komisarzy jest tajne. Może do niego dojść już 15 lipca, jak chciałoby EPL.