Najpierw premier, a teraz minister obrony Izraela stanął przed komisją śledczą ws. ataku izraelskich komandosów na konwój z pomocą dla Strefy Gazy. Według Ehuda Baraka, morski konwój był "zaplanowaną prowokacją".
Zeznając przed komisją Barak oświadczył, że Izrael "żałuje strat w ludziach, ale bilans byłby jeszcze wyższy, gdybyśmy działali inaczej".
Według niego władze rozważyły wszystkie warianty przed podjęciem interwencji, podczas której komandosi wdarli się na jeden ze statków. Zginęło wówczas dziewięciu obywateli Turcji.
(Izrael) żałuje strat w ludziach, ale bilans byłby jeszcze wyższy, gdybyśmy działali inaczej Ehud Barak
Fiasko dyplomacji, atak komandosów
Jak oznajmił minister Barak, decyzję o zatrzymaniu konwoju złożonego z sześciu jednostek podjęto po tym, jak "wysiłki dyplomatyczne nie przyniosły efektów". Zapewnił, że rozważono "wszelkie możliwości i wzięto pod uwagę różne zagrożenia".
Minister, który w przeszłości sam był komandosem, powiedział, że wywiad wojskowy został ostrzeżony, że aktywiści mogą stawić opór i może dojść do starć, ale - jak stwierdził - "nie na taką skalę". Dodał: - Nigdy nie ma idealnej informacji wywiadowczej przed misją.
Dziewięć ofiar
Propalestyńscy aktywiści zorganizowali ostatniego dnia maja konwój, który miał przełamać blokadę Strefy Gazy i dostarczyć tam pomoc humanitarną.
W wyniku interwencji izraelskich komandosów na jednym ze statków flotylli zginęło dziewięciu tureckich obywateli.
Źródło: PAP