Wysoki przedstawiciel Departamentu Stanu USA powiedział w środę w Biszkeku, że Waszyngton jest gotów pomóc tymczasowemu rządowi Kirgistanu. Protesty przeciwko prezydentowi Kurmanbekowi Bakijewowi zmusiły szefa państwa do opuszczenia stolicy. Tymczasowe władze Kirgistanu, choć nie wykluczyły rozmów z byłym prezydentem, to zapowiedziały postawienie go przed sądem.
- Musi odpowiedzieć - powiedziała w środę szefowa rządu tymczasowego Roza Otunbajewa. - Jeśli dostaniemy Bakijewa w swoje ręce, zostanie postawiony przed sądem. Miał już swoją szansę, żeby wyjechać - dodała na spotkaniu z dziennikarzami po rozmowie z przedstawicielem Departamentu Stanu USA Robertem Blakem.
Potem dodała jednak, że widzi możliwość rozpoczęcia z Bakijewem rozmów. Zastrzegła jednak, że na razie "proces negocjacyjny" z Bakijewem się nie zaczął, lecz, jak podkreśliła, "szereg organizacji międzynarodowych, jak ONZ, OBWE i Unia Europejska próbują pomóc w rozwiązaniu tego problemu".
Będą gwarancje?
Otwarta zostaje więc nadal kwestia zapewnienia bezpieczeństwa b. prezydentowi. We wtorek Otunbajewa mówiła, że jej gabinet je zagwarantuje jemu i jego rodzinie, jeśli ustąpi ze stanowiska. Bakijew, który tuż po krwawych zajściach uciekł z Biszkeku na południe Kirgistanu, deklarował we środę, że "pójdzie na emeryturę, jeśli jemu i jego krewnym zagwarantowane zostanie bezpieczeństwo".
Nie jest jednak jasne, o jakie gwarancje bezpieczeństwa chodzi Bakijewowi. Obserwatorzy mają też wątpliwości, czy któreś państwo zechce go przyjąć.
Z pomocą USA?
Tymczasem USA zadeklarowały, że są gotowe przyjść z pomocą tymczasowym władzom kraju. - Optymizmem napawają podejmowane kroki (rządu tymczasowego - red.). Stany Zjednoczone są gotowe pomóc - powiedział dyrektor wydziału ds. Azji Środkowej i Południowej Departamentu Stanu USA Robert Blake, który przybył w środę do Kirgistanu.
Jego rozmowy z szefową kirgiskiego rządu tymczasowego Rozą Otunbajewą mają dotyczyć m.in. dalszego funkcjonowania bazy lotniczej Manas, którą Amerykanie wykorzystują do przerzucania wojsk do Afganistanu.
W następstwie krwawych zajść w Kirgistanie zginęły co najmniej 82 osoby.
Źródło: PAP, tvn24.pl