Niezidentyfikowany samolot zaatakował w czwartek pałac prezydencki w Adenie na południu Jemenu po tym, gdy siły lojalne wobec prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego zdobyły obóz, w którym zabarykadował się zbuntowany dowódca wojskowy.
Jak poinformował przedstawiciel władz, samolot zrzucił bombę lub wystrzelił pocisk rakietowy na pałac, który jest siedzibą Hadiego. Według lokalnych mieszkańców działa przeciwlotnicze otworzyły ogień do maszyny i widać było unoszący się z pałacowego terenu dym, ale na razie nie jest jasne, czy Hadi tam wtedy przebywał.
Według źródła w jemeńskich władzach bezpieczeństwa sytuacja wokół pałacu prezydenckiego "jest pod kontrolą i nie należy się niczym niepokoić".
Siły prezydenckie kontrolują lotnisko w Adenie
Wcześniej w czwartek żołnierze i członkowie popierających Hadiego milicji wywalczyli sobie dostęp do międzynarodowego portu lotniczego w Adenie i wzięli szturmem sąsiadującą z nim bazę wojskową. Jej opuszczenia od kilku dni odmawiał generał Abdel-Hafez al-Sakkaf, który nie chciał się też podporządkować wydanemu przez Hadiego rozkazowi, by przekazał kontrolę nad siłami bezpieczeństwa w Adenie innemu dowódcy.
W walkach na terenie lotniska i bazy zginęło co najmniej sześciu ludzi, a los Sakkafa nie jest na razie znany.
Walka o władzę w Jemenie
Wydarzenia te wydają się być kolejnym przejawem walki o władzę między Hadim a kontrolującym stolicę państwa Sanę szyickim ugrupowaniem Huti, które jest sprzymierzone z poprzednim prezydentem Alim Abd Allahem Salahem.
Obecna dezorganizacja aparatu państwowego w liczącym 25 milionów mieszkańców Jemenie jest spuścizną po jego wieloletnich dyktatorskich rządach, czemu w 2011 roku kres położyła społeczna rewolta.
Autor: kło//gak/kwoj / Źródło: PAP