Założyciel portalu Wikileaks nadal nie wie, czy zostanie wydany Szwecji. Dziś przed południem znowu stawił się w londyńskim sądzie w związku z postępowaniem ws. ekstradycji. Australijczyk usłyszał podczas błyskawicznego przesłuchania proceduralnego tylko tyle, że kolejne posiedzenia odbędą się 7 i 8 lutego.
Podczas wtorkowego przesłuchania sędzia zgodził się, by Assange noc z 7 na 8 lutego spędził w Frontline Club w Londynie, co pozwoli twórcy Wikileaks uniknąć długiej i męczącej podróży do Norfolk.
- Wtorkowe przesłuchanie jest po to, by upewnić się, że określono właściwie prawdziwy przedmiot sprawy, a przygotowanie do procesu przebiega właściwie – powiedział wcześniej rzecznik brytyjskiego sądu.
I rzeczywiście - dzisiejsze posiedzenie sądu było krótkie, trwało niespełna pół godziny.
Zarzuty polityczne?
Assange jest podejrzewany przez szwedzki sąd o przestępstwa seksualne, których miał dokonać w sierpniu wobec dwóch Szwedek. Założyciel portalu oskarżenia odrzuca, określając je jako "politycznie motywowane".
Assange wielokrotnie zapewniał, że nie ma zamiaru wybierać się do Szwecji, ponieważ nie wierzy w szwedzką sprawiedliwość. - Oni chcą, żeby zabrano mnie siłą do Szwecji. Tam miałbym być przetrzymywany bez możliwości wypowiadania się publicznie. To nie są warunki, w których "naturalna sprawiedliwość" może mieć miejsce - stwierdził założyciel Wikileaks w wywiadzie dla BBC w grudniu ub. roku.
Prezerwatywy obciążają?
Twórca Wikileaks utrzymuje, że kobiety spędziły z nim noc dobrowolnie i do stosunku doszło za obopólną zgodą. Dwie Szwedki miały się udać na policję po poradę, co do tego, jak powinny postępować z Assange'm, który odmówił poddania się badaniu na obecność chorób wenerycznych. Kobiety utrzymują, że podczas jednego stosunku pękła prezerwatywa, a podczas jednego z kolejnych Assange w ogóle jej nie użył.
Na decyzję czeka w domu
Obecnie Australijczyk oczekuje w Wielkiej Brytanii na decyzję w sprawie ekstradycji. Brytyjski sąd zwolnił go z aresztu za kaucją, na decyzję dotyczącą swojego losu oczekuje w Norfolk, w domu należącym do byłego kapitana armii brytyjskiej i dziennikarza Vaughama Smitha.
Źródło: tvn24.pl, PAP